Jak to do Budapesztu się wybrałem!

Rzut beretem z Polski. Łatwy i wygodny dojazd. Do tego ciekawa kuchnia i nietypowy język. Czy warto jechać bo Budapesztu?

Jeszcze w październiku wybraliśmy się na weekend do Budapesztu. Szybki regeneracyjny wypad na trzy dni, żeby odpocząć od codziennych obowiązków i porobić coś ciekawego.

Przed każdym wyjazdem staram się do niego odpowiednio przygotować, znajdując ciekawe miejsca – niestety przed Budapesztem miałem istne urwanie głowy i nie było zbyt dużo czasu na grzebanie w internetach. Z pomocą przyszliście jednak Wy – czytelnicy. Podrzuciliście mi na Facebooku kilkadziesiąt pomysłów: co warto zobaczyć, gdzie warto zjeść, a gdzie wyskoczyć na piwo. Bardzo dziękuję za pomoc. Część Waszych propozycji umieściłem we wpisie, bo myślę, że mogą być one przydatne dla innych osób, które wybierają się do Budapesztu.

budapeszt04Moje odczucia związane z Budapesztem

Budapeszt jest dla mnie miastem w pewien sposób wyjątkowym. To właśnie tam, mając 13 lat, pojechałem pierwszy raz w życiu za granicę. Mam więc do niego sentyment. Z drugiej strony, przez lata nie mogłem się tam wybrać ponownie. Miasto blisko Krakowa, na wyciągnięcie ręki, a jakoś nie mogliśmy się zorganizować.

Czy Budapeszt mi się podobał? Opowiadałem już o tym we wpisie z podsumowaniem października:

Budapeszt jest więc dla mnie takim uczniem, który to stara się, ale do świadectwa z paskiem zawsze trochę mu brakuje. Patrząc na to z drugiej strony – takiego gościa zawsze się lubi. Na pewno mieliście kogoś takiego w klasie, więc wiecie, o co chodzi.

Jest jednak pewna pora, kiedy Budapeszt prezentuje się po prostu genialnie. Noc. Spacer po zmroku wzdłuż Dunaju to świetne doświadczenie – budynki są pięknie oświetlone.

Logistyka, panie! – szybkie porady

Do Budapesztu wybraliśmy się – jak robi to chyba większość osób – Polskim Busem. Planując wypad z dużym wyprzedzeniem, możemy kupić bilety ultratanio. My zapłaciliśmy jakieś 80 zł od osoby za przejazd w obie strony.

  • Jeżeli chodzi o miejscówkę do spania, to jak zwykle postawiliśmy na Airbnb. Chyba nie ma lepszego patentu na noclegi w europejskich miastach. W sensownej cenie wynajęliśmy sobie świetne mieszkanie w samym centrum.
  • Budapeszt nie jest miastem tanim – nie wiem, skąd miałem nastawienie, że jest. Spodziewałem się cen podobnych do polskich, a tam niestety większość rzeczy jest droższa.
  • Kurczę, dwa dni na zwiedzanie, to niestety za mało. Wiele miejsc musieliśmy odpuścić, bo zabrakło czasu. Przydałby nam się jeszcze jeden pełny dzień.

budapeszt06budapeszt07

Co warto zobaczyć?

Chyba podczas żadnego innego wyjazdu nie nachodziliśmy się tyle, co w Budapeszcie. Przyszło mi nawet do głowy, że dobrym pomysłem byłby zakup małych hulajnóg, za pomocą których moglibyśmy się przemieszczać. Ach, co to byłaby za wygoda!

Zdecydowaliśmy, że wybierzemy się na Free Walking Tour, który polecali Tripersi. Testowałem to już w Zurychu i bardzo mi się spodobało. Dzięki temu mogę zobaczyć te „top atrakcje” i więcej się o nich dowiedzieć. Podczas walking touru można zasłyszeć od przewodnika wiele historii, do których samemu by się nie dotarło. Jakoś ostatnio nabrałem takiej pokory do zwiedzania – i polecam walking toury : )

Co przykuło moją uwagę / co warto zobaczyć / co warto zrobić:

  1. Most Łańcuchowy – Bardzo mi się spodobał, jest po prostu piękny. Widzę jakieś podobieństwo do nowojorskiego Mostu Brooklińskiego. Ogólnie rzecz biorąc: inne mosty w Budapeszcie to też perełki architektury i można by poświęcić im osobny wpis.
  2. Wzgórze Gellerta – No trzeba tam wejść i zobaczyć panoramę miasta. My trafiliśmy na piękną, kolorową jesień, więc dodatkową atrakcją był sam spacer na górę wśród spadających liści.
  3. Budynek Parlamentu – Trzeba zobaczyć za dnia i w nocy. W dzień można zachwycić się detalami architektury – w nocy jest genialnie oświetlony i po prostu wbija w ziemię.
  4. Baszty rybackie – Co tu dużo mówić, ładne i warte zobaczenia :) Do tego piękny widok na miasto.
  5. Linia metra nr 1 – Nietypowy punkt na liście, ale ci, którzy czytali moją książkę, wiedzą, że temat metra jest dla mnie fascynujący. Linia nr 1 to najstarsza linia metra na kontynentalnej części Europy (jedynie Londyn miał metro wcześniej). Budowa zajęła niecałe dwa lata, a do użytku oddano ją w 1896 r. Większość stacji ma wygląd zbliżony do stanu z początkowego okresu działalności.

Propozycje czytelników

Przed wyjazdem dostałem od czytelników masę wskazówek na temat tego, gdzie warto się wybrać, będąc w Budapeszcie. Sam nie byłem w stanie zobaczyć wszystkiego, ale szkoda, żeby taka baza informacji się zmarnowała. Dlatego poniżej kilka propozycji miejsc, do których nie udało mi się dotrzeć, a mogą być ciekawe:

  1. Szentendre – Klimatyczne miasteczko pod Budapesztem, jedno z najpiękniejszych na Węgrzech. Kręte, wąskie uliczki, dużo zabytków. Da się tam dojechać kolejką podmiejską HEV ze stacji Batthyány tér (podróż trwa ok. 40 min.), stamtąd w ok. 10 min. można dojść do centrum. (Propozycja Anety Wysoczańskiej)
  1. Muzeum Flipperów – Sam żałuję, że zabrakło nam czasu na tę atrakcję. Wchodzimy do sali z flipperami, którymi można się bawić i grać do woli. (Propozycja Marty Kurkowskiej)
  1. Hala targowa przy stacji Lehel tér – Tuż przy wyjściu z metra. To taka hala targowa dla autochtonów, nie turystów. Miejsce warte zobaczenia, gdzie można pokosztowania różnorodności. (Propozycja od Nika LV)
  1. Łaźnie tureckie – Jest ich kilka, ale ponoć najciekawsza to Veli Bej. (Propozycja Maćka Gąda)

Więcej interesujących propozycji znajdziecie na Fan Page’u Życie Jest Piękne 

budapeszt10

Nietypowe bary

No i czas na ciekawe bary. Po pobycie we Lwowie uważam, że stworzenie ciekawej knajpy to sztuka. Lubię więc uprawiać „turystyką barową” i po całodziennym zwiedzaniu skoczyć na piwo do jakiegoś klimatycznego, nietypowego pubu – a tych w Budapeszcie nie brakuje. Odwiedziłem:

  • Szimpla Kert Ruin Pub – Miejsce, które trzeba zobaczyć. W Budapeszcie jest kilka „ruin pubów”, które zorganizowane są w opuszczonych kamienicach, ale to Szimpla jest tym najbardziej znanym. Muszę przyznać, że faktycznie nie zawiodłem się. Ogromna kamienica z dziedzińcem, każda sala to jakiś nietypowy wystrój: raz siedzieliśmy w fotelach wyciągniętych z trabanta, a innym razem w… wannie. Rewelacja!
  • Instant – To też niby ruin pub, ale trochę mniej w nim ruiny. Urządzony jest w klimacie „Alicji z Krainy Czarów”. Na dziedzińcu zobaczyć więc można wielkie, biegnące króliki, a w różnych salkach inne, nietypowe elementy. Miejsce może mniej ciekawe niż wyżej opisana Szimpla, ale nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Zostawiłem tam aparat! Spanikowany wróciłem po niego po kilkunastu minutach i… uff, czekał na barze.
  • For Sale Pub –Bar, w którym wszędzie wiszą różnego rodzaju ogłoszenia i kartki. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Wybraliśmy się tam w piątkowy wieczór, trafiliśmy na muzykę na żywo i całkiem sympatyczną atmosferę. W knajpie tej wszędzie są miseczki z orzeszkami ziemnymi, które można podjadać, a łupinki wyrzuca się na ziemię. Bardzo dobry klimat.
  • Anker’t – Wstąpiliśmy tam tylko na moment. Knajpa zorganizowana jest na dziedzińcu opuszczonych kamienic. Nie zostaliśmy więc tam na dłużej, bo było już chłodnawo, a my marzyliśmy o tym, żeby zdjąć kurtki, rozłożyć się na wygodnych krzesłach i odpoczywać w ciepełku po całodziennym chodzeniu. Wspominam jednak o tym miejscu, bo może akurat ktoś z Was będzie miał ochotę na takie klimaty.

Gastrofaza – gdzie zjeść?

W kwestii jedzenia mogę polecić dwie miejscówki, na które trafiliśmy przypadkowo:

  • Ildikó Konyhája – Garkuchnia przy Moście Łańcuchowym. Natknęliśmy się na nią przypadkowo, zobaczyliśmy polskojęzyczne menu i weszliśmy. Domowy wystrój, sympatyczny klimat, pyszny gulasz po węgiersku. I ceny bardzo sensowne, więc polecam gorąco.
  • Food trucki obok Szimpla Kert Ruin Pub – Po wyjściu z Szimpli zgłodnieliśmy i trafiliśmy się na food trucki, które stoją dosłownie po sąsiedzku. Jedliśmy tam świetnego langosza. Zawsze jak słyszę tę nazwę, to oczami wyobraźni widzę rybę (wymyśliłem sobie nawet, że to gatunek ryby z rodziny węgorzowatych). W praktyce to taki placek / pizza z różnymi dodatkami. Trzeba spróbować, będąc na Węgrzech.

budapeszt03Myślę, że ciekawych miejsc jest jeszcze więcej. Trochę żałuję, że nie mieliśmy jeszcze jednego, bonusowego dnia. Wtedy mógłbym odwiedzić też jakieś opuszczone miejsca. Przed wypadem namierzyłem ciekawy opuszczony dworzec ze starymi lokomotywami, ale niestety zabrakło czasu.

Mimo to czas w Budapeszcie spędziliśmy kreatywnie. Bardzo dużo chodziliśmy, ale też wiele zobaczyliśmy i myślę, że naładowaliśmy lekko akumulatory. Budapeszt po prostu trzeba zobaczyć, bo jest na wyciągnięcie ręki.

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW