Poszukiwania biegowej inspiracji – Bieg Granią Tatr okiem kibica

W ostatni weekend wybrałem się w Tatry. Trochę po to, żeby pochodzić po górach, a trochę – żeby popatrzeć na FlexiStav Bieg Granią Tatr okiem kibica. Poobserwować i poszukać inspiracji, bo od jakiegoś czasu mam włączoną blokadę na bieganie.

Na bieg zostałem zaproszony przez markę FlexiStav, która jest sponsorem imprezy. Powiem szczerze, że wziąłem tę „robotę” z przyjemnością, bo od jakiegoś czasu mam duże problemy motywacyjne związane z bieganiem. Liczyłem na to, że wyjazd w góry, trochę ruchu i poobserwowanie tytanów biegowych zainspiruje mnie i pozwoli pozbyć się blokady, która gdzieś tam głęboko we mnie siedzi.

Powody wypalenia

Od kilku miesięcy buty do biegania zakładam rzadziej. Zazwyczaj, gdy idę wyrzucić śmieci. W sobotę, wchodząc na Kasprowy, zauważyłem, jak spadła moja forma. Maju, why?? – pytam samego siebie.

1. Powód numer jeden to brak nowego celu. Jakoś nie mogę sobie znaleźć kolejnego „wielkiego marzenia biegowego”, które ogarnie mój umysł. Cokolwiek robimy, jeżeli nie mamy w głowie wielkiej rzeczy, której osiągnięcia pragniemy, to zawsze będzie nam brakowało motywacji.

tatry05

2. Przejście na bardziej „profesjonalny” poziom. Zawsze byłem biegaczem amatorem. Trenowałem bez sztywnego planu, wtedy, gdy miałem ochotę. Nie dbałem specjalnie o dietę czy o suplementację, a po Biegu Rzeźnika przekonałem się, jakie to ważne. Przez 3 tygodnie chodziłem z bolącymi stawami, wiedząc, że sam jestem sobie winien.

Teraz, jeżeli wrócę do biegania, to na pewno zadbam o odpowiedni sprzęt, odżywianie i suplementację. Koniec z bieganiem na „YOLO”. W takim wydaniu jak do tej pory nie ma to sensu. Gdybyście chcieli poczytać więcej o suplementacji to zapraszam na Fan Page FlexiStav.

3. Nadmiar obowiązków. Głupia rzecz, głupia wymówka, ale np. w sezonie zimowym byłem tak pochłonięty przygotowywaniem trzeciej edycji 42 Do Szczęścia , że brakowało mi czasu na samo bieganie.

Zazdrość biegacza

W sobotę wstaliśmy dość wcześnie i ruszyliśmy z Kuźnic do schroniska na Hali Gąsienicowej popatrzeć na biegaczy. Kolejni śmiałkowie zbiegali z Kasprowego Wierchu. W akompaniamencie oklasków obserwujących ich ludzi przybiegali pod schronisko do punktu kontrolnego. Podczas gdy uczestnicy podjadali szybko arbuzy i drożdżówki, zapijając je izotonikiem, obsługa napełniała im bukłaki. Byle szybko! Byle nie siedzieć, tylko biec dalej. Matko kochana, jak ja im zazdrościłem!

Wziąłem plecak i poszedłem dalej, w kierunku Kasprowego. Co chwilę mijaliśmy się z kolejnymi biegaczami i biegaczkami, którzy, niczym kozice, skakali w dół z kamienia na kamień. Idealna pogoda na bieganie – nie za zimno, nie za ciepło. Matko kochana, jak ja im zazdrościłem!

Nagle zobaczyłem Rafała, który swobodnie zbiega z góry. Kompletnie wyłączony, niemalże nas nie zauważył. Znam ten stan – stan „hipnozy biegowej” – gdy po prostu lecisz przed siebie, nie licząc czasu ani kilometrów. Medytacja biegacza, której tak dawno nie doświadczyłem. Matko kochana, jak ja Rafałowi zazdrościłem!

 

W końcu weszliśmy na szczyt. Widok niesamowity. Co by nie mówić, Tatry tworzą zupełnie odmienny krajobraz niż inne góry. Można marudzić, że takie zadeptane, że największe skupisko Januszów i Grażyn górskiej turystyki, ale Tatry to Tatry, i już. Bieganie w takich okolicznościach przyrody to coś nieziemskiego. Mato kochana, jak ja im zazdrościłem!

Oczywiście mówiąc o zazdrości, chodzi mi o dobre tego słowa znaczenie. Z negatywnych emocji czułem jedynie złość na samego siebie, że gdzieś odpuściłem, gdzieś się zatrzymałem.

Powrót do domu

Wróciłem do domu i przeglądałem zdjęcia. Bieg Granią Tatr to bieg wyjątkowy. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła mi się myśl, że za rok mógłbym pobiec. To za daleko, żeby składać deklaracje, ale coś się we mnie budzi. Jeżeli człowiek raz pokona jakiś większy dystans, to będzie chciał zrobić to ponownie. Jest to wciągające i niesamowicie przyjemne.

Wciąż jeszcze mijam z pewnym dystansem stojące w korytarzu buty do biegania, ale już patrzę na nie łaskawiej. Uśmiechają się do mnie zalotnie, wesoło machają sznurówkami i krzyczą: „chodź pobiegać!”. Powoli coś się we mnie budzi. Nie będę tego przyspieszał, pozwolę sobie spokojnie wejść na wyższe obroty. Bardzo chcę przypomnieć sobie, jakie to piękne uczucie wbiegać na metę po pokonaniu kilkudziesięciu kilometrów.

Na koniec jeszcze kilka zdjęć z Biegu Granią Tatr. No powiedzcie sami, czy to nie jest genialne miejsce na tego typu bieg?

tatry17

tatry16

tatry15

tatry14

tatry13

tatry11

tatry10

tatry09

tatry07

tatry06

tatry04

tatry03

tatry02

tatry01

tatry12

Wpis jest wynikiem współpracy z marką FlexiStav – sponsorem Biegu Granią Tatr

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW