Biuro pod palmą – wyposażenie przenośnego biura w podróży i programy, których używam

Praca w podróży - widok na jezioro i można działać

Praca w podróży to zdecydowanie przyjemna rzecz. Ma jednak swoje minusy – połowę plecaka zajmuje elektronika. Dzisiaj o tym, co zabrałem ze sobą w podróż, by móc pracować zdalnie.

To mój pierwszy tego typu wyjazd. Poprzednie podróże z laptopem były krótsze. Do IndonezjiMalezji zabierałem jedynie tablet, bo od początku zakładałem, że nie będę przyjmował większych zleceń, a będę jedynie zarządzał bieżącymi sprawami. Tym razem wyjechałem na trzy miesiące. Oprócz codziennego zarządzania firmą wykonuję także projekty graficzne stron czy identyfikacje wizualne. Część mojej pracy to także blog. Oznacza to więc zarówno pisanie tekstów, ogarnianie social mediów czy obróbkę zdjęć, jak i montaż filmów, które wrzucam regularnie na fan page. Jakiego sprzętu używam do pracy i jak dbam o jego bezpieczeństwo?

Praca w podróży – Sprzęt, którego używam

MacBook Air 13

Moim podstawowym narzędziem jest laptop. Obecny mam już ponad 2,5 roku i bardzo go sobie chwalę. Jako grafik trochę tęsknie za dużym monitorem, ale w podróży nie można mieć wszystkiego.

Myszka + podkładka

Nie wiem, jak ludzie mogą nie używać myszek do komputera. Odkąd korzystamy z laptopów, stały się one niepopularne, a przecież dzięki nim pracuje się szybciej i wygodniej. Dla mnie, jako grafika, myszka jest tym, czym dla Harrego Pottera różdżka! Czy Harry pokonałby Voldemorta czymś w rodzaju niewygodnego touchpada?

Do zestawu podróżnego doszła jeszcze stara, starta podkładka pod mysz. Nie zawsze pracuję na wygodnej powierzchni, więc jest ona bardzo przydatna.

Wizytówki zaprojektowane :) Dysk zewnętrzny

Dysk zewnętrzny do archiwizowania zarówno wykonanych projektów, jak i zdjęć i filmów, które zrobiłem. Dobrze mieć dodatkową kopię zapasową. Najlepiej byłoby jeszcze przenosić wszystko do chmury, ale ten temat trochę zaniedbałem. Do poprawienia przed kolejnym wyjazdem.

Aparat Canon 500D + obiektyw Canon 17-85 mm

 Sprzęt, który używam od lat do robienia zdjęć i nagrywania filmów. Lubię i chwalę, choć włącza się we mnie potrzeba posiadania jakiegoś nowego obiektywu. Mam wrażenie, że jego brak trochę ogranicza mnie twórczo. Robię podobne zdjęcia w podobnym stylu i na kolejne podróże chyba zainwestuję w nowe szkło : )

Dodatkowe:

  • Kamera GoPro. W tej podróży korzystam z niej raczej mało. Jakoś znudziły mi się filmy robione tak szerokim kątem i bardziej bawi mnie nagrywanie lustrzanką.
  • iPad mini 2. Zawsze postrzegałem tablety jako zabawki. Jakiś czas temu kupiłem tablet i okazało się, że to świetne narzędzie, bardzo przydatne w podróży. Aplikacje, które ułatwiają planowanie wyjazdów, możliwość czytania przewodnika itp.
  • Kindle. Stara, jedna z pierwszych wersji. Dopóki działa (a ma już kilka lat) nie widzę sensu kupowania nowego. Nigdy tyle nie czytam co w podróży.
  • Przejściówka do gniazdka.
  • Bank energii. Tutaj popełniłem mały błąd – zabranie go było złą decyzją. Waży dość dużo, a jest właściwie nieprzydatny, bo na bieżąco mamy gdzie ładować sprzęty. Bank energii jest pomocny, ale nie na tego typu wyjeździe.
  • Do tego sterta kabli i ładowarek. Kurde, ile tego jest!

Jak dbam o bezpieczeństwo sprzętu?

Podstawowy problem jest taki, że całość trochę kosztuje… To była moja główna obawa przed wyjazdem do Meksyku i Gwatemali. Przyszedł nawet taki moment, że rozważałem kupienie jakiegoś starego laptopa, ale jednak przyzwyczaiłem się już do swojego otoczenia, a komputer to dla mnie coś bardzo osobistego.

Laptop i aparat ubezpieczyłem od kradzieży. Okazało się, że nie kosztuje to majątku (ok. 130zł na rok), a daje mi duże poczucie bezpieczeństwa. W razie ewentualnej kradzieży największą stratą nie byłaby dla mnie utrata sprzętu, ale przede wszystkim to, że zostałbym bez narzędzi do pracy i zarabiania. Nagle wszystko stanęłoby w miejscu.

Wybierając miejsca noclegów, zwracam uwagę na to, czy są względnie bezpieczne. Raczej nie śpimy w dormitoriach (zdarzyło się tylko raz), bo przy dwóch osobach prywatny pokój nie wychodzi dużo drożej. Dwa razy spaliśmy w takich miejscach, w których bałem się zostawić sprzęt (brak zamka w drzwiach i brak możliwości wpięcia własnej kłódki) i wtedy nosiłem laptop i aparat na plecach. Do tej pory nie mieliśmy żadnych niebezpiecznych sytuacji.

Po pracy, można iść na spacer po uroczej wyspie Flores ;)

Programy i aplikacje

Kolejna rzecz to programy i aplikacje. Ważna informacja: wspominam tutaj tylko o programach, których używam stricte do pracy. Celowo pomijam oprogramowanie do planowania i organizowania samej podróży – omówię je kiedyś w osobnym wpisie.

Adobe Photoshop + Lightroom

Ten pierwszy do projektowania stron, logotypów i innych grafik, drugi – do obróbki zdjęć. Photoshop to program, którego używam od kilkunastu lat. Znam go bardzo dobrze i kocham całym sercem. Lightroom pozwala mi natomiast dość szybko obrobić dużą liczbę fotek + mądrze je skatalogować. Chyba pierwszy raz w życiu mam tak sensownie poukładane materiały z wyjazdu : )

SecurityKISS VPN

W trakcie wyjazdu korzystam często z różnych przypadkowych sieci Wi-Fi w hostelach czy knajpach. Z łączeniem się z Internetem jest trochę jak z seksem – warto się zabezpieczać. Programy do VPN zwiększają nie tylko bezpieczeństwo połączenia, ale także ułatwiają dużo spraw.

Przykład: Po przyjechaniu do Meksyku nie mogłem zalogować się na jedno z kont bankowych. Odmawiano mi dostępu, bo wykrywano, że łączę się z „dziwnego” IP. Pierwszy raz miałem taką sytuację. Z pomocą przyszła Gosia – czytelniczka bloga, która jest właścicielką SecurityKISS. Dostałem dostęp do programu, skonfigurowałem go i wszystko śmiga jak należy. Łączę się z Internetem, siedząc w Meksyku, a IP mam polskie!

Jeszcze jeden przykład z ostatniej chwili. Wysłałem klientce propozycje fotografii z banku zdjęć (istockphoto) z informacją, że jedno zdjęcie kosztuje 33 euro. Dostałem informacje zwrotną, że u niej wyświetla się cena zdjęcia 24 euro. Szybko przełączyłem się za pomocą programu na IP polskie i okazało się, że użytkownicy istockphoto z Meksyku płacą więcej za każdą fotkę. To jest prawie 40zł na jednym zdjęciu! Aż z ciekawości przełączę się wkrótce na inne kraje.

Skype

Skype to podstawa mojej komunikacji. Podczas tego wyjazdu wykupiłem sobie za 6 euro możliwość połączeń na telefony komórkowe. Tym samym dokonałem niebywałego odkrycia: dzwonię dość dużo, a impulsów praktycznie nie ubywa. Bardzo opłacalna rzecz. Polecam, jeżeli musicie od czasu do czasu wykonać jakieś telefony. Groszowa sprawa, a komfort ogromny. Wykupione impulsy zostaną mi jeszcze na kolejne podróże.

Apropos połączeń telefonicznych – wyjeżdżając za granicę, sprawdźcie, czy nie macie aktywnej poczty głosowej. Nie wiem jak inne sieci, ale Play nalicza nagrania na pocztę głosową jak połączenie w roamingu. Ja np. miałem pocztę wyłączoną, a przy przedłużeniu umowy uaktywnili mi to bez mojej wiedzy. Nie pomyślałem, żeby to sprawdzić, i się doigrałem – rachunek na ponad 100 zł, choć przez miesiąc nie wykonywałem żadnych połączeń. Sprawdziłem billingi i okazało się, że mam odebrane kilkusekundowe wiadomości, które zostały nabite przez różnych telemarketerów i innych czarodziejów telefonicznej sprzedaży.

Praca w podróży - widok na jezioro i można działaćEvernote

Długo nie mogłem przekonać się do tej aplikacji, ale podczas tego wyjazdu używam jej regularnie. Czasem, jadąc autobusem lub np. siedząc na dworcu, mam potrzebę (lub po prostu ochotę) coś zanotować czy spisać szybkie myśli. Wyciągam tablet i piszę w Evernote. Potem wszystko ładnie synchronizuje mi się na wszystkich urządzeniach. W Evernote gromadzę pomysły na wpisy (mam już kilkadziesiąt pomysłów na wpisy po powrocie), pomysły na życie (milion koncepcji), pomysły na „powrót do Polski” (podobnie, wór pomysłów). Robienie notatek i ich mądre przechowywanie to bardzo przydatna rzecz.

Spotify

Podobnie jak w przypadku Evernote do Spotify miałem dużą niechęć. Bardzo długo się opierałem, ale w końcu uległem. Kupili mnie promocją „3 miesiące za 99 gr.”. Skorzystałem, narobiłem sobie playlist i żal było to porzucić. Dodatkowo, czasem mam wrażenie, że nikt mnie tak nie rozumie jak Spotify – podrzuca mi naprawdę dobrą muzykę, przy której świetnie mi się pracuje.

Po 3 miesiącach razem ze znajomymi wykupiliśmy „pakiet rodzinny”. W takiej promocji każdy z nas płaci 5 zł miesięcznie. Śmieszne pieniądze jak na dostęp do tak ogromnego pakietu muzyki.

Japonki + hawajki + T-shirt

Na koniec rzecz, której pominąć nie mogłem – mój „uniform”. Najlepszy strój do pracy. Japonki to królowe butów – są wygodne i dają dużo swobody : )

To tyle, jeżeli chodzi o mój sprzęt + oprogramowanie. Ogólnie praca w podróży to temat rzeka, wszystko ma swoje plusy i minusy. Na pewno jeszcze będzie o tym sporo na blogu.

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW