Norwegia- relacja i przemyślenia z wyjazdu

Zgodnie z obietnicą postanowiłem napisać krótką relacje z mojego krótkiego wypadu. Zebrałem różne przemyślenia na temat tego, jaka była dla mnie Norwegia. Zacznę jednak od tego, że udało mi się zrealizować kolejny punkt z listy marzeń: przespacerować się po lesie w Norwegii. I choć spacer był krótki, bo przerwał go deszcz to okolica zrobiła na mnie takie wrażenie, że obiecuje sobie wrócić do tego kraju znów- tylko tym razem bardziej na północ.

Wyjazd wypadł dość spontanicznie, a autorem całego zamieszania jest Harvi- Czytelnik mojego bloga. Planowaliśmy wspólny wypad już od dłuższego czasu ale nigdy nie pasowały terminy. Wreszcie udało się wypatrzyć bilety za 40 zł w dwie strony i postanowiliśmy polecieć do Oslo! Do naszej dwójki dołączyła jeszcze moja znajoma- Ewa, która mieszka obecnie w Londynie.

Jak było?

To był wyjazd mocno ekstremalny z dwóch względów: brak dużej sumy pieniędzy i wysokie koszta życia w Norwegii. O tym napiszę trochę później. Postanowiliśmy więc mocno ciąć koszta: spać byle gdzie, jedzenie wziąć z Polski i podróżować stopem. Naszego pierwszego stopa złapaliśmy już w samolocie : )

Poznaliśmy sympatycznego Pana, który to pracuje na budowie w Norwegii. Oprócz cennych rad (np. żeby kupić w Polsce karton papierosów i sprzedać go w Norwegii) otrzymaliśmy od niego podwózkę z lotniska do autostrady. Do Oslo z lotniska Torp jest jakieś 120 km , które postanowiliśmy pokonać sobie wesoło autostopem i tak też z uśmiechami na twarzach uczyniliśmy. Autostop w Norwegii działa bez zarzutów. Na pierwszego kierowcę czekaliśmy jakieś 20 minut, na następnego około 5 minut. Obawialiśmy się trzeciego bo nie mieliśmy go gdzie złapać.

Zasadniczo samochody zatrzymuje się przy wjazdach na autostrady, na stacjach benzynowych ale nie na autostradach. Raz, że to niebezpieczne, dwa to nielegalne a trzy to nikt się nie zatrzyma. Nie mieliśmy jednak wyjścia więc stanęliśmy na poboczu z kciukiem i myślami oczekiwaliśmy przyjazdu radiowozu policji : ) Jakież było nasze zdziwienie gdy po 5 minutach zatrzymał się kierowca, który podwiózł nas do samego centrum Oslo, pokazał podstawowe zabytki i informacje turystyczną. Wiecie co jest w tym autostopie najlepsze? To, że otrzymując taką prostą dobroć ludzką człowiek jest strasznie szczęśliwy. Wtedy wie się, że życie jest piękne a proste gesty dają tyle szczęścia.

Gdzie poszliśmy na początku? Na squat. Dla młodszego pokolenia wytłumaczę czym jest squaw- to opuszczony budynek, zajmowany bez zgody właściciela przez ludzi związanych głównie ze środowiskami anarchistycznymi. To nie tylko mieszkania, ale również centrum kultury alternatywnej. Znanym squatem w Oslo jest Hausmania, który chcieliśmy odwiedzić. Na fotkach możecie zobaczyć jak to wygląda i jaki klimat tam panuje. Był pomysł, aby tam przenocować, ale nie mogłem znaleźć osoby odpowiedzialnej za ten przybytek a Ci z którymi rozmawiałem byli zbyt „zrobieni” na jakąś głębszą rozmowę : D

NorwegiaNorwegia Norwegia Norwegia

Akcja zwiedzanie, akcja nocowanie!

Później udaliśmy się do centrum, zgarnęliśmy moją znajomą Ewę i wybraliśmy się do parku Vigelanda. Wyleżeliśmy się na zielonej trawce, porozmawialiśmy a gdy nadszedł zmrok nadeszła pora szukania noclegu. Ewa udała się do swojego hostelu a my ze względu na ceny (najtańszy hotel jakieś 120zł za noc) postanowiliśmy skorzystać z opcji alternatywnej pod tytułem krzaki. Powłóczyliśmy się po parku, w końcu znaleźliśmy nowe lokum (żaden wstyd spać w krzakach), rozłożyliśmy  folię grzewczą którą dostałem na maratonie, umyliśmy zęby, wskoczyliśmy w śpiwory i poszliśmy spać. Tutaj trzeba nadmienić, że dostałem opcję noclegu od Marcina, który napisał do mnie w sobotę. Niestety przeczytał info na blogu zbyt późno i już nie było sensu zmieniać planów.
Miejsce było świetne i byliśmy praktycznie niewidoczni z zewnątrz dlatego czułem się bardzo pewnie i zapadłem w głęboki sen. Daniel natomiast spał dość czujnie i byle ptak zaraz go budził. Gdy w nocy przebudziłem się z zimna i otworzyłem butelkę wody poderwał się szybko na równe nogi. Doszedłem do wniosku, że skoro on śpi tak czujnie to ja mogę oddać się w pełny, relaksacyjny sen : D Jeszcze około 4 rano obudził nas jeż, który zrobił sobie legowisko tuż obok mojej głowy. Nie sądziłem, że są to tak  szybkie zwierzęta. Co do samego spania to było zimnooo : ) Po przebudzeniu poszedłem chwile pobiegać dla rozgrzania,  potem mycie zębów i śniadanko kabanosowe. Drugi dzień to zwiedzanie Oslo- pływanie promem, dwa muzea, skocznia narciarska Holmenkolen i wypad nad jezioro Sognsvann. Bardzo fajny dzień. Na koniec postanowiliśmy wziąć jeden nocleg w hostelu, aby się umyć, zjeść coś lepszego i generalnie naładować akumulatory.

Norwegia

I znów autostop!

Nasz trzeci dzień zaczęliśmy wcześnie rano idąc na budynek Opery w Oslo. Ciekawa, minimalistyczna konstrukcja warta zobaczenia. Później rozstaliśmy się z Ewą i sami szybkim marszem udaliśmy się na wylotówkę z Oslo. Długo szukaliśmy dobrego miejsca, ale wreszcie znaleźliśmy idealne- przystanek autobusowy w ruchliwym miejscu, gdzie samochody jadą wolno. Pierwszy kierowca był już po około 10 minutach- hydraulik i myśliwy w jednym ; ) Prowadziliśmy naprawdę interesujące rozmowy. Rozmawialiśmy nawet o polowaniach i nie sądziłem, że kiedyś przyda mi się znajomość kalendarza myśliwskiego w Polsce : D Zostaliśmy także poczęstowani snusem- popularnym w Skandynawii tytoniem, podobnym do naszej polskiej tabaki tylko zażywanej doustnie. Generalnie nie pale i nie przepadam za tytoniem, ale to potraktowałem jako atrakcje regionalną i spróbowałem. Gdy wysiedliśmy od razu musieliśmy to wypluć i przepłukać usta. Obrzydliwe gówno : D

Norwegia

Norwegia

Norwegia

 

Drugi autostop powrotny!

Na drugiego stopa czekaliśmy dość długo- coś około 45 minut. Ale ja zawsze mówię: stop wyczekany to stop dobry i z wyższej półki. Łapiąc na kciuka kolejne samochody żartowaliśmy, że byle czym to my nie jedziemy i możemy jechać albo z kobietą, albo fajną terenówką, albo ogromnym tirem albo kabrioletem. Dostaliśmy dwa w jednym- kobieta w fajnej terenówce w dodatku bardzo inteligentna, pełna wiedzy i z powerem do życia. W dodatku jechała tam gdzie chcieliśmy- do Tonsberga. Podróż minęła nam głównie na rozmowie o Polsce. Nie spotkałem nigdy nikogo z za granicy kto tyle wie o naszym kraju. I nic dziwnego, bo nasza kierowczyni (czemu nie ma wersji żeńskiej tego słowa?)  odwiedza Polskę dość często. Zajmuje się promowaniem zespołów muzycznych i malarzy- posiada własną galerię sztuki. Wiedziała nawet gdzie jest moje rodzinne miasto- Ostrowiec, bo bywała tam pojeździć na koniach arabskich. Miazga! W dodatku musiała być kimś ważnym bo obiady jada z Wałęsą i żartowała, że ni w ząb z nim po angielsku się dogadać : )

Norwegia

Trzeci autostop powrotny!

Po zwiedzeniu Tonsberga wybraliśmy się znów na wylotówkę. Popełniliśmy mały błąd, bo zamiast pójść na autostradę zdecydowaliśmy się dostać na lotnisko Torp bocznymi drogami dlatego za jęło nam to sporo czasu.
Niemniej jednak złapaliśmy auto i znów z wyższej półki- cudowna kobieta z Bergen, która podwiozła nas spory kawałek dalej niż sama planowała. Znów kobieta- co już obala teorie, że na stopa biorą tylko faceci. To już mój czwarty przypadek- jeden był w Polsce, jeden w USA i teraz dwa w Norwegii. Cieszy mnie ten fakt niesamowicie : )

Czwarty autostop powrotny!

Czwartym naszym kierowcom tego dnia był DJ, który zgarnął nas z niewłaściwej drogi i mimo, że nie planował jechać na lotnisko to podrzucił nas dokładnie tam gdzie chcieliśmy. W jego busiku było trochę ciasno, ale za to muzyczka i pogawędki umiliły strasznie podróż. Ostatecznie dojechaliśmy na lotnisko Torp, które miało nam posłużyć za nocleg. I posłużyło do północy, bo o tej godzinie terminal jest zamykany. Stanęliśmy więc w deszczu i wietrze, z plecakami na ulicy zastanawiając się gdzie spędzić noc. Na szczęście upatrzyliśmy piętrowy parking z czystą, ciepłą klatką schodową. To nic, że parter zajmował jakiś bezdomny : ) Wesoło weszliśmy na I piętro i ułożyliśmy się do snu. Na terminal wróciliśmy o 4 rano.

Czego nauczyłem się od Norwegów?

To było tylko 3 dni ale udało mi się podpatrzeć parę ciekawych rzeczy z życia Norwegów. Co rzuciło mi się w oczy?

  • Sport. Norwegowie go kochają. Jadąc metrem nie trudno spotkać ludzi z rowerami, którzy jadą pojeździć nad jeziorem, a na ulicy ciągle spotyka się biegaczy. Widać tego efekty, bo ponoć Norwegowie są zdrowsi i żyją dłużej. Ja zwróciłem tutaj uwagę na kształty. Przez cały pobyt spotkałem niewiele osób otyłych a Norweżki mają naprawdę ładne figury. W ogóle Norweżki są ładne i nie wiem skąd się biorą dowcipy o ich urodzie. Wszyscy chyba patrzą na Marit Bjoergen i na podstawie jednego przykładu, z resztą dość subiektywnego przyczepiają etykietę wszystkim. Tak samo można powiedzieć, że wszyscy Polacy to złodzieje.
  • Pogoda. W Norwegii nie ma złej pogody, jest źle dobrany strój. Deszcz nikomu nie przeszkadza, aby wyjść na spacer, pograć w piłkę czy pobiegać.
  • J. obcy- Każdy kogo pytaliśmy o drogę itp. mówił po angielsku. Myślę, że 95%  Norwegów włada językiem angielskim co naprawdę dobrze o nich świadczy.
  • Prowadzenie samochodu. Przepisy drogowe są bardzo restrykcyjne dlatego każdy jeździ bardzo ostrożnie. Do tego są pewne zasady, których w Polsce nie uświadczymy. Przykładem może być tutaj Oslo- stolica do której wjeżdżając uiszcza się opłatę. Efektem tego jest to, że miasto jest puste od samochodów a ruch jest mniejszy niż w moim rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim. Ponadto to pieszy ma większe prawo i gdy tylko podchodzisz do drogi to samochód się zatrzymuje i pozwala Ci przejść. Dochodzi do takich absurdów, że czekając na zielone światło na przejściu dla pieszych nadjeżdżający samochód zatrzymał się i przepuścił nas. Postanawiam, że teraz jeżdżąc samochodem zawsze będę ustępował pieszym, będę jeździł trochę wolniej i spokojniej- bez stresu, pośpiechu i nerwów.

Norwegia

Koszta wyjazdu i koszta życia

Życie w Norwegii jest cholernie drogie. Dla przykładu podam cen kilku produktów w przeliczeniu na złotówki. Ceny pochodzą z różnych marketów:

  • Puszka Coli- 10zł
  • Big mac- 40zł
  • Kebab na mieście- 45zł
  • Jedna bułka- 1zł
  • Najtańszy nocleg w hostelu- 120zł za dobę

Ceny są więc wysokie, toteż wyzwaniem było ciecie kosztów. Ile wydałem?

  • Bilet lotniczy w dwie strony: 40zł
  • Jeden nocleg- 120zł
  • Bilety wstępów do muzeów- 40zł
  • Bilet całodzienny na komunikacje miejską w Oslo- 35zł
  • Koszt dotarcia do Wrocławia i powrotem do Krakowa- 40zł
  • Inne, drobne wydatki typu sok czy cheeseburger: ok. 20zł

Wychodzi 295 zł. Od tego należy odjąć 50zł zysku na osobę na kupionych papierosach w Polsce i sprzedanych pierwszemu napotkanemu Polakowi. Był za to niesamowicie wdzięczny. Dodatkowo, opcjonalnie koszt alkoholu kupionego na strefie bezcłowej w Polsce, ale to już kwestia subiektywna, Całość kosztowała mnie więc około 245zł.

Jak zminimalizowałem koszta?

  • Po pierwsze autostop. Dzięki temu nie wydaliśmy nic na transport z lotniska o na lotnisko czyli jesteśmy do przodu o około 200zł. Autostop polecam gorąco wszystkim o czym zrobię wkrótce duży wpis.
  • Po drugie mieliśmy tylko jeden normalny nocleg. Mimo to nie polecam wam tego rozwiązania. Z założenia chcieliśmy coś takiego przeżyć, ale uważam, że jeżeli podróż ma być udana to muszą być spełnione podstawowe warunki- nocleg, jedzenie i pieniądze na zwiedzanie. Jeżeli nie stać Cię na wyjazd do drogiego kraju, znajdź tańszy, lub odłóż więcej pieniędzy. Ja oczywiście nie żałuje tego spania w krzakach itp. bo tak miało być- dziko i z przygodą, ale to naprawdę ciężko jest, bo człowiek czuje się jak żul : )
  • Po trzecie jedzenie z Polski. Chcąc kupować na miejscu poszedłbym z torbami dlatego wzięliśmy ze sobą produkty, które można przewieść w bagażu podręcznym. Były to: paszteciki, sevendaysy, snickersy, zupki chińskie, chlebek czy kabanosy. Ilość wystarczyła nam w sam raz. Koszty zakupu w Polsce są niskie, dlatego nie wliczam tego do kosztów podróży. Jakby nie było, będąc w kraju też trzeba jeść.

Norwegia

Podsumowanie

Wyjazd uznaje za naprawdę udany i niektóre z momentów zapamiętam do końca życia. Ponadto po całodziennym autostopowaniu, noclegu na parkingu/ lotnisku, 2 godzianch w samolocie a później jeszcze 5 w pociągu relacji Wrocław- Kraków człowiek docenia proste luksusy dnia codziennego- ciepły pokój, miękkie łóżko, mokry prysznic. Kocham to uczucie, gdy jestem na granicy takiego psychicznego wyczerpania i wracam do domu otrzymując cały ten wspaniały dobytek ludzkości. Kładąc się dziś spać- doceń więc miękkość łóżka- bo kiedyś możesz tego nie mieć. Doceń smak ciepłej herbaty z cytryną- bo przyjdzie czas, że i o tym zamarzysz : )

Norwegia

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW