6 współczesnych legend Krakowa
Każdy zna legendę o smoku wawelskim i wypchanym baranie. Ale kto słyszał o ławce matematyków? Albo psie Dżoku? A o Aurelce, która była poszukiwana w całym mieście? Zapraszam Was na przegląd współczesnych legend Krakowa.
Zacznijmy od tego, jak definiuję „współczesne legendy”. Dla mnie są to miejsca, historie i osoby z niedalekiej przeszłości – na tyle legendarne, że już część osób o nich wie, ale na tyle młode, że jeszcze nie zdążyły obrosnąć w piórka mainstreamowej popularności.
Kraków to nie tylko miasto Królów Polski. To także miejsce, w którym żyło kilku geniuszy, meneli i dziwaków, a taka mieszanka osobowości prędzej czy później musi wytworzyć różne historie i legendy.
1. Ławka matematyków
Zacznijmy od ławki matematyków. Był rok 1916. Hugo Steinhaus, młody uczony, przechadzał się wieczorową porą po krakowskich Plantach. Nagle zasłyszał z ławki obok rozmowę dwóch osób i wyłapał z niej: „całki Lebesgue’a”. W owym czasie było to ponoć pojęcie „hardcorowe”, więc Hugo zdziwił się, że ktoś w ogóle rozmawia na TAKIE tematy. Rozmówcami byli Stefan Banach – matematyk samouk i Otton Nikodym – absolwent studiów matematycznych we Lwowie.
Jak się okazało, panowie regularnie urządzali sobie spacery po Krakowie i dyskutowali na tematy matematyczne. Zaintrygowany Hugo Steinhaus ponoć podzielił się z nowo poznanymi kolegami problemem matematycznym, nad którym aktualnie pracował. Jakież było jego zdziwienie, gdy Stefan Banach kilka dni później przyniósł mu gotowe rozwiązanie!
W 2016 r., z okazji setnej rocznicy tej dyskusji, na Plantach postawiono pomnik. Szukajcie go w okolicach Wawelu – to jeden z moich ulubionych pomników w mieście (o drugim opowiem za chwilę). W ogóle bardzo polecam Wam zgłębić temat Stefana Banacha. To był prawdziwy prze-gość! Nie miał magistra – od razu zrobił doktorat i profesurę.
2. Zaginiona Aurelka
Historia z kategorii „creepy”, z którą zetknąłem się na studiach. W wielu miejscach trafiałem na dziwne plakaty A4, wydrukowane na domowej drukarce. Treść ogłoszenia była następująca:
„Cztery lata temu zaginęła dziewczyna. Od początku 2008 r. i cały ren rok wynajmowała mieszkanie w Salwator Tower 3a, 7 piętro na Bronowicach. Obecnie 29 lat, 168 cm wzrostu, rozmiar 38, długie, jasne włosy, miły, ciepły głos. Za informacje wysoka nagroda”.
Zdjęcie przedstawiało jakąś kobietę (a swoją drogą było dziwnie sztuczne i niepokojące). Wszystko to sprawiało, że nie dało się przejść koło tego obojętnie i każdy, kto natknął się na plakat, musiał się zastanowić „o cholerę tutaj chodzi?”.
Po jakimś czasie sprawa trafiła na wykop.pl i internauci przeprowadzili swoje śledztwo. Okazało się, że kobieta ze zdjęcia to Holly Valance – australijska aktorka. Prawdopodobna wersja wydarzeń jest taka, że Aurelka wykonywała „najstarszy zawód świata” i jeden z klientów zakochał się w niej. Odwiedzał ją co jakiś czas, aż w końcu Aurelka zniknęła. Być może postanowiła zrezygnować ze swojego dotychczasowego życia? A może miała dosyć klienta, który był zbyt namolny? Trudno wyczuć. Jako, że nie miał zdjęcia Aurelki, przerobił zdjęcie aktorki, która musiała być w jakiś sposób podobna do wybranki jego serca.
Jeżeli interesuje Was ta sprawa, odsyłam do długiego wątku na Wykopie, gdzie użytkownicy próbowali rozwikłać sprawę. Teraz plakatów już raczej nie widuję, ale znajomi mówili, że jeszcze można na nie trafić.
ZOBACZ TAKŻE:
3. Historia psa Dżoka
Ufff. Czas na nieco lżejszą legendę, choć smutną. W 1990 r. z ronda Grunwaldzkiego karetka zabiera jednego z przechodniów. Na rondzie pozostaje jego czarny pies – Dżok. Pozostaje i czeka na swojego pana… ponad 200 dni! Nie wiedząc, że on już nie żyje…
W 2000 r. na bulwarze Czerwieńskim postawiono pomnik psa Dżoka. Napis na tabliczce głosi: „Najwierniejszy z wiernych, symbol psiej wierności. Przez rok /1990–1991/ oczekiwał na rondzie Grunwaldzkim na swojego pana, który w tym miejscu zmarł”. Był to trzeci pomnik psa na świecie, a odsłonięcia dokonał… owczarek niemiecki o imieniu Kety.
Dodam od siebie, że to mój ulubiony pomnik w Krakowie. Kot na pewno by nie czekał.
4. Wróżka z Sukiennic
Przyjmowała klientów przy Sukiennicach, od wlotu ul. Brackiej. Dzidzianna Solska wróżyła od lat `80 i stała się postacią kultową. Ponoć była bardzo skuteczna w swoich wróżbach, choć zdarzały jej się też drobne pomyłki. W 2010 r. wywróżyła, że Jacek Majchrowski nie wygra wyborów na prezydenta Krakowa, a jednak tak się stało.
Mimo to miała wielu wiernych fanów, którym wróżyła przy Sukiennicach, w krakowskich knajpach czy w swoim mieszkaniu przy ul. Gromadzkiej. Była także aktorką i pozowała do aktów studentom na ASP.
Dzidzianna Solska zmarła w 2017 r. O jej śmierci informowały wszystkie portale miejskie i wiele osób mówiło wówczas, że krakowski rynek nie będzie już taki sam.
5. Hujowa Górka
Przepraszam za wulgaryzm w nagłówku, ale inaczej się nie da. Mamy bowiem w Krakowie Hujową Górkę. Znajduje się ona na Płaszowie, na terenie dawnego obozu koncentracyjnego.
Kontrowersyjna nazwa wzniesienia pochodzi od nazwiska SS-mana, Alberta Hujara, który kierował egzekucjami w obozie koncentracyjnym. Być może nazwa odzwierciedla stosunek więźniów do jego osoby. Zacytuję Wikipedię: „Według wspomnień sióstr, Heli i Janki Weiss, które przeżyły płaszowski obóz, wulgaryzmy i żarty z okrucieństw mających miejsce w obozie były jednymi ze sposobów radzenia sobie psychicznie z obozowymi realiami”.
Cała sprawa z Hujową Górką jest o tyle ciekawa, że nazwa pojawia się często na różnych mapach. Ponoć jeszcze niedawno można było znaleźć to miejsce właśnie pod taką nazwą na mapach Google’a. Sprawdzałem i już jej nie ma, ale aplikacja „Maps Me” nadal znajduje takie miejsce.
6. Dietla 44
Miejsce to nazywane jest piekłem, bo ponoć spłonęło ono w wielkim pożarze w XV wieku. Obecnie stojąca kamienica powstała w 1865r. Wygląda dość przygnębiająco, choć trzeba przyznać, że architektonicznie jest naprawdę ładna. Ja uwielbiam takie miejsca.
Opuszczone Dietla 44 stało się czymś na styku squata, nietypowej galerii sztuki i imprezowni. Klatka schodowa była wymalowana w graffiti i regularnie pojawiały się nowe napisy. Kamienica w większości była opuszczona, ale jedna z klatek miała kilka “aktywnych” mieszkań. Odbywały się tutaj duże domówki, na których lokatorzy zapraszali znajomych, a Ci brali swoich znajomych i znajomych znajomych. Ponoć czasem ludzie nie mieścili się w mieszkaniach i imprezy przenosiły się na klatkę schodową czy dziedziniec. Krótko mówiąc- klimatyczne miejsce. Dietla 44 przechodzi jednak remont i prawdopodobnie wkrótce będzie już normalnym budynkiem. Na Dietla 44 byłem kilkukrotnie. Pierwszy raz typowo zdjęciowo, później kilkukrotnie w odwiedzinach u Kacpra, który tam mieszkał. Kacper też użyczył powyższe foto do wpisu :)
A może znacie jeszcze jakieś ciekawe historie i współczesne legendy Krakowa, o których nie napisałem? Dorzućcie w komentarzach : )
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW