7 rzeczy, które musisz zrobić na studiach
Studia to niesamowity okres. Czas świetnej zabawy, często pierwszych obowiązków i samodzielności. Większość osób wykorzystuje ten czas, żeby sobie przebimbać pięć lat, a później narzekać na rynek pracy, politykę i cały świat.
Oczywiście są też osoby, które wykorzystują studia w 100%. Nie tylko na imprezowanie, ale także na to, żeby ogarnąć swoje życie i po pięciu latach być mocno do przodu. Pamiętam jak dziś swój pierwszy dzień w Krakowie – 30. września nieświadomy niczego wprowadziłem się do obskurnej kamienicy na Kleparzu z bezdomnym mieszkającym na klatce. Mama była przerażona stanem mieszkania, które wynajęliśmy. Zaczęła się największa przygoda mojego życia.
Myślę, że czas na studiach wykorzystałem w 100%. Nie byłem pilnym studentem, wręcz przeciwnie – olewałem wykłady, ćwiczenia, ściemniałem i kombinowałem, ale w słusznej wierze. W międzyczasie założyłem i rozwinąłem firmę, nauczyłem się „fachu”, który dużo mi da, zwiedziłem kilkanaście krajów, działałem w organizacji studenckiej, rozwinąłem poczytnego bloga i spełniłem kilkanaście marzeń. Zdobyłem cenne doświadczenie, którego nie da się przeliczyć na lata.
Z czystym sumieniem przedstawiam Wam wpis: „7 rzeczy, które musisz zrobić na studiach”, bo myślę, że wyciągnąłem z tego czasu maksymalnie dużo. Jeżeli dopiero zaczynasz swoją studencką dolę – czytaj uważnie. Znasz kogoś, komu dobrze życzysz na nowej drodze życia? Wyślij mu ten artykuł.
1. Poznawaj ludzi
Prawda jest taka, że znajomości to potęga. Możesz być geniuszem, ale jeżeli nie znasz ludzi, którzy pomogą Ci wyjść na , to niestety – nie uda Ci się. Studia to okres, gdy możesz poznać masę osób. Najlepsze, że te relacje są niezobowiązujące. Później, gdy już kogoś poznajesz, to zawsze w jakichś okolicznościach, w takich relacjach jest zawsze jakiś interes, a na studiach poznajesz ludzi „po prostu”. Powstają czyste przyjaźnie, bez żadnych interesów. Pomyśl, że kiedyś Ci ludzie będą gdzieś pracować, robić w życiu coś ciekawego. Będziesz ich nie raz spotykał na swojej drodze. Od tego, jakie zbudujesz relacje na studiach, zależy Twoje przyszłe życie.
2. Podróżuj
Podróżuj jak najwięcej. Jako student masz masę zniżek, programów studenckich, wymian i innych cudów na kiju, o których większość szarych studenciaków nie wie. Wystarczy poszperać, poszukać i można wozić dupę za półdarmo. Inna sprawa to czas. Im będziesz starszy, tym będzie z tym gorzej. Widzę to po siebie na przestrzeni pięciu lat. Na pierwszym roku nie miałem żadnych obowiązków. Teraz wyjeżdżam trochę rzadziej, a jak już jadę, to muszę przygotować świat na moją nieobecność. Patrzę na starszych znajomych i boję się, że będzie jeszcze gorzej. Na razie skutecznie bronię się rękami i nogami, ale kto wie : )
Zaraz ktoś się odezwie, że on wcale nie ma czasu na studiach, że egzaminy i inne dziwactwa. Jasne, ale pomyśl sobie, że będzie coraz gorzej. Jak nie wykorzystasz czasu teraz, to później już nie ma na to szans.
O tym, jak tanio podróżować i sprytnie korzystać z opcji bycia studentem już pisałem. Możesz poczytać o programie Youth In Action, ruszyć autostopem albo jechać na Work And Travel. Oprócz tego jest jeszcze kilka innych opcji, ale to materiał na osobny wpis.
3. Kombinuj
Kombinowanie to jedna z rzeczy, której nauczyłem się na studiach. Nie będę ściemniał – nie uczyłem się dobrze i opuszczałem zajęcia. 4. i 5. rok studiów to jedna wielka nieobecność. Pojawiałem się na uczelni jednego dnia, szedłem do wszystkich profesorów, opowiadałem im co robię (firma, blog, podróże), pełen pokory prosiłem o wybaczenie nieobecności i danie pokuty w postaci obowiązku nadrobienia materiału. Potem wracałem do domu, siadałem, uczyłem się i zaliczałem cały semestr w jeden tydzień.
Wykładowcy to też ludzie i zawsze dało się uczciwie dogadać, a nawet zaprzyjaźnić. Z niektórymi wykładowcami zdarzało mi się wyskoczyć na piwo, kawę czy po prostu gadać po kilkadziesiąt minut o podróżach i wyjazdach. Niektórzy z nich nawet czytają tego bloga i pewnie ten wpis : )
Oczywiście, trafiali się też „ludzie-ściany”. Człowiek -ściana to wykładowca, na którego moje uroki nie działały. Pamiętam na przykład, że angielski zdawałem 7 miesięcy. Ale udało się, bo człowiek jest w stanie znieść wszystko – z wyjątkiem jajka.
Jeżeli chodzi o kombinowanie, to nie można zapominać o dziekanacie. Moja Pani z dziekanatu była po prostu cudowna. Na sam koniec dostała nawet naszywkę „Życie Jest Piękne”. Wszystko dało się załatwić. Nie ma, że się nie da! Maj nie chodził na zajęcia przez cały semestr i nie zaliczył sesji? No problem: „Panie Michale, tu ma Pan kartkę i długopis, proszę napisać podanie o rozliczenie roczne. Zda Pan tę sesje w następnym semestrze”. Szedłem, mówiłem jaki jest problem i otrzymywałem pomysł na rozwiązanie.
Moja rada: Jeżeli nie masz wielkich naukowych ambicji, nie planujesz zostać rektorem swojej uczelni, to olej to. Ucz się jak najmniej, a czas wykorzystuj na inne rzeczy, które bardziej przydadzą Ci się w życiu, np. na…
4. Doświadczenie
Uwierz mi, 5 lat studiów leci cholernie szybko. Większość kończy ten cudowny okres i nagle budzi się z ręką w nocniku. No bo nie ma pracy, trzeba iść na jakiś beznadziejny staż, nie ma pieniędzy… jak tu żyć?
Człowiek jest w stanie znieść wszystko – z wyjątkiem jajka.
Studia to zajebisty okres na zebranie cennego doświadczenia. Masz masę praktyk, organizacji studenckich i innych opcji zbierania umiejętności. Buduj to pieprzone CV, bo kiedyś Ci się przyda. Pamiętaj, że nigdy nie pracujesz za darmo!
Ja przyjechałem do Krakowa i pierwszą pracą jaką znalazłem było sprzątanie piwnic. Byłem tak beznadziejny, że nie mogłem złapać nic lepszego. Później trafiłem do AEGEE-Kraków, gdzie rozwinąłem swoje talenty graficzne. Na 2. roku studiów znalazłem już robotę jako grafik. Pracowałem i trochę się denerwowałem, bo w zasadzie zarabiałem grosze i to, co zajmowało mi tam 6 godzin, byłem w stanie zrobić w 2.
W efekcie zaproponowałem im, że będę pracował zdalnie. Tak też się stało, a kilka miesięcy później założyłem firmę. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Było cholernie trudno, pierwsze realizacje robiliśmy za psie pieniądze, ale to było moje dziecko. Nie było opcji tego porzucić. Dziś nadal nie jest kolorowo, ale komfort dysponowania swoim czasem jest bezcenny. Zadowoleni klienci polecają nas dalej i na brak pracy nie narzekamy. Luksus.
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że ja nigdy nie będę bezrobotny! Zrobiłem naprawdę dużo, mam ciekawe i przydatne umiejętności, a do tego kontakty. Myślę, że gdybym szukał teraz pracy, to wystarczyłoby, że wrzuciłbym o tym info na Facebooku i robota znalazłaby mnie sama. Luksus.
5. Rób szalone rzeczy
Studentom wszystko się wybaczy. Młodość potrzebuje swojego czasu i musi trochę rozkwitnąć. Kiedy będziesz robił szalone rzeczy? Mając 40 lat i dwójkę dzieci? No właśnie, więc baw się na studiach.
Mam masę różnych wspomnień z wyjazdów czy imprez. Niektóre muszę zachować tylko dla siebie, ale gdy sobie o nich przypominam, to na twarzy pojawia mi się wielki banan. Oj, jak będzie cudownie za kilkanaście lat spotkać się z tymi samymi osobami i powspominać czasy, jak byliśmy młodzi i głupi.
Jeżeli nie wyszalejesz się za młodu, to zacznie Ci odwalać na starość.
6. Dbaj o siebie
Nie wiem czemu, ale większość osób idzie na studia i czuje się jak labrador spuszczony ze smyczy. Na widok wódki i paru butelek piwa dostają małpiego rozumu. Jasne, imprezy są ważne (patrz punkt wyżej), ale nie 7 razy w tygodniu. Gdzieś ten umiar musi być, bo jest granica, po przekroczeniu której to zaczyna być niezdrowe.
Nie można zapominać o tym, żeby o siebie dbać – i to w wielu aspektach. Po pierwsze, aspektach fizycznych typu bieganie, piłka nożna, siłownia, crossfit czy inne, ale po drugie, w aspekcie umysłowym. Rozwijaj się! Idź czasem do kina, przeczytaj jakąś książkę, posłuchaj innej muzyki niż zwykle, zdobądź jakąś nową umiejętność, dowiedz się czegoś ciekawego. Uwierz mi, piwo po zrobieniu czegoś ambitnego smakuje całkiem inaczej.
7. Naucz się ogarniać swoje finanse
„Co Ty Maju gadasz – jakie finanse, jak ja w ogóle nie mam pieniędzy?”. No właśnie – nie masz, bo ich nie ogarniasz. Naucz się oszczędzać. Jeżeli nie nauczysz się tego przy małym budżecie, to ilość pieniędzy niczego nie zmieni. Naprawdę nie trzeba dużo . Wymyśl sobie, co chcesz sobie kupić. A może jakaś podróż? Ok, niech będzie podróż… np. do Maroka. Siadasz przed kompem i liczysz sobie, ile będziesz potrzebował. Następnie myślisz, ile musisz miesięcznie odłożyć i… po prostu to robisz.
Z czasem zaczniesz kombinować z jakimiś dodatkowymi pracami itp., bo z doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś zasmakuje oszczędzania i zarabiania własnych pieniędzy, to potem już nie będzie widział innej opcji.
Brzmi trudno, prawda? Jak to wszystko zrobić w tym samym czasie? Nie mam pojęcia jak tego dokonałem, ale wiem, że dałem radę. 5 lat zleciało mi bardzo szybko. Skończyłem te pieprzone studia prawie w przewidzianym czasie (kilkumiesięczna obsuwa), dodatkowo skończyłem jedne studia podyplomowe, rozkręciłem firmę, odbyłem kilkanaście dużych podróży, stworzyłem ten blog, poznałem wspaniałych ludzi, a w głowie nagromadziłem niezliczoną ilość różnych dobrych wspomnień. Przez ten czas też dojrzałem, nauczyłem się odpowiedzialności i w jakiś sposób się usamodzielniłem.
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW