Jak to swoje życie uprościć chciałem…
Jakiś czas temu pisałem o tym, że muszę się trochę ogarnąć, bo mam za dużo na głowie. Fakt, przesadzałem. Styczeń i luty były pełne pracy i obowiązków, dlatego obiecałem sobie, że zakończę wszystko co muszę zrobić i uproszczę swoje życie rezygnując z części obowiązków. I tak wszystkie zdjęcia z sezonu studniówkowego obrobiłem, nagrałem na płyty, dałem klasie i rozliczyłem, skończyliśmy projekt strony www, która wykańczała mnie już od wewnątrz, pozdawałem wszystkie egzaminy na uczelni a licencjat już prawie napisany. Coś jednak jest nie tak, bo ze skrajności popadłem w skrajność.
Życie uprościłem, mam mniej obowiązków i mniej na głowie. Odpuściłem parę szans, które podrzuciło mi życie i wiecie co? Mam sporo wolnego czasu : ) Mam na tyle wolnego czasu, że siedzę i myślę. Przemyślałem już chyba wszystko- sens życia, sens bytu ludzkiego, sens pracy, sens “posiadania” znajomych itp. W efekcie straciłem trochę motywacji i ucierpiała moja produktywność. Jakie wyciągam wnioski?
- Mając dużo wolnego czasu człowiek myśli o głupotach.
- Człowiek nie docenia własnego czasu. marnuje, go bo ma dużo.
Chciałem wprowadzić w swoje życie minimalizm jeżeli chodzi o obowiązki, jednak coś chyba zrobiłem źle. I teraz na początek tygodnia kilka pytań:
- Czy takie “upraszczanie” jest dla wszystkich? jednak lepiej się czuemg dy miałem dużo na głowie. Miałem więcej energii, motywacji, czułem się lepiej a robiąc więcej miałem dużo więcej efektów. Dzięki temu czułem się potrzebny i napędzałem się do następnych rzeczy:
- Czy popadłem ze skrajności w skrajność? Może zrobiłem coś źle, może przesadziłem?
- Jak u was ilość obowiązków wpływa na produktywność? Czy gdy macie dużo na głowie czujecie się szczęśliwsi czy nie?
Trochę to mało pozytywne ale wszystko w moim życiu sprowadza się do działania- do pracy. Czy więc praca jest sensem życia człowieka? Czy można żyć nie robiąc “nic”- nie mając żadnych obowiązków, celów, planów, marzeń?
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW