Festiwal małp w Tajlandii – jedno z najbardziej nietypowych wydarzeń, na jakich byłem
Mieszkam w Krakowie i nienawidzę gołębi. Myślę, że podobne odczucia towarzyszą każdemu, kto przebywał tu dłużej. Mam za sobą dwie wojny ludzko-gołębie. Konflikty toczyły się o mój balkon i oba zwyciężyłem, ale jak każdy bój, tak i te kosztowały mnie dużo nerwów i pieniędzy. Gdy trafiłem na Festiwal małp w Tajlandii, w miasteczku Lop Buri, które jest zamieszkane przez małpy, zrozumiałem jednak, że inni mają gorzej – jak dobrze, że w Krakowie są tylko gołębie, a nie makaki!
Lop Buri znajduje się ok. 150 km od Bangkoku. Jest jednym z najstarszych miast w Tajlandii, ale tabuny turystów odwiedzają to miejsce nie ze względu na historię. Głównym powodem wycieczek są zamieszkujące tam małpy.
Zdecydowanie najciekawszą (i najtańszą) opcją dojazdu do miasteczka jest pociąg, który rusza ze stacji Hua Lamphong w Bangkoku. Koszt biletu – ok. 6 zł, przeżycia – niesamowite, jeżeli nie jeździło się wcześniej po Azji pociągiem. Duży ruch, widoki, sprzedawcy wszelkiego rodzaju przekąsek, napojów i innych gadżetów. Lubię takie klimaty.
Czy małpy są przyjazne?
Małp w mieście jest od groma, ile dusza zapragnie! Po niektórych ulicach i skrzyżowaniach hasają dosłownie wszędzie. Jeżeli myślisz, że są kochane i słodkie, to niestety muszę Cię rozczarować. Te przebiegłe i superinteligentne stworzenia tylko kombinują, jak okraść Cię ze słodyczy, sprzętu fotograficznego czy okularów przeciwsłonecznych. Każdy, kto nie docenia sprytu tych zwierząt, prędzej czy później dostaje od nich lekcję pokory.
Przykład: W czasie gdy ja robiłem zdjęcia, jedna z małp wskoczyła mi na plecy. Wyglądało to śmiesznie i myślałem, że chce się ze mną bawić, ale ona w sekundę odsunęła suwak mojego plecaka i zaczęła w nim grzebać! W porę ją przegoniłem.
Muszę przyznać, że małpy mnie fascynują i wzbudzają we mnie duży respekt – uwielbiam je obserwować, nigdy mi się nie nudzą. Nawet moim duchowym zwierzęciem jest małpa. Gdzieś kiedyś usłyszałem, że nie wolno patrzeć im w oczy, bo traktują to jako atak. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale zrobiłem to raz w życiu, w Indiach, i małpa pokazała mi zębiska.
Zwierzęta te są po prostu niebezpieczne i bardzo agresywne. Mam nawet wśród znajomych dwa przypadki pogryzienia (pozdro Marta i Madzia), więc zawsze jestem bardzo ostrożny w kontaktach z małpami. Trzeba się z nimi obchodzić jak z poddenerwowanym dresem z osiedla.
Festiwal małp – tylko raz w roku
W Lop Buri byłem już kilka lat temu, ale teraz dowiedzieliśmy się, że akurat w czasie naszego pobytu w Tajlandii będzie festiwal małp.
Monkey Buffet Festival odbywa się już od kilkunastu lat, zawsze w ostatnią niedzielę listopada. Wydarzenie ma miejsce przy ruinach świątyni Prang Sam Yot. Budowla sama w sobie nie jest wybitnie ciekawa, ale małpy, które w niej żyją – już tak.
Przy wejściu do świątyni powstała brama z różnego rodzaju małpich przysmaków – głównie warzyw i owoców. Zanim jednak zwierzęta mogły się do niej zbliżyć, festiwal musiał zostać oficjalnie otwarty. Miejscowy strażnik biegał więc z kijem i przeganiał małpy, które już nie mogły doczekać się uczty. Nie miał biedak łatwego życia, bo było już bardzo gorąco.
Nagle jednak wszystko zaczęło się. Oficjalne przemówienie władz, podziękowania, głośna muzyka i zza zakrętu wyjechały wypełnione jedzeniem minivany, a przed samochodami pojawił się korowód tańczących mieszkańców. Po rundzie honorowej auta zatrzymały się wreszcie przed wejściem do świątyni.
Festiwal małp w Tajlandii – Informacje praktyczne:
- Kiedy odbywa się festiwal? – W ostatni weekend listopada każdego roku.
- Gdzie? – Lop Buri, Tajlandia.
- Jak dojechać? – Pociągiem z Bangkoku, z dworca Hua Lamphong. Jeździ dość często. My poszliśmy na dworzec w ciemno, od ręki kupiliśmy bilety i godzinę później byliśmy już w drodze. Co kilkanaście minut kursują też autobusy z Mo Chit BTS station.
- Gdzie spać? – Polecam dwa miejsca: NooM GuestHouse i Nett Hotel. Bardzo blisko dworca kolejowego.. blisko małp (w Nett Hotel wręcz próbują one wejść do środka).
- Małpy dostają przysmaki kilka razy dziennie, ale najlepiej być na porannej ceremonii (o 10:00). W 2019 r. karmienie odbywało się też o 12:00 i 16:00.
- Idealnie przyjechać tu na jedną noc – na dłużej chyba nie ma sensu.
Małpy na początku były nieufne, patrzyły z dystansu (w końcu na co dzień jedzenie nie jest podawane na talerzu, tylko trzeba je komuś ukraść). Wreszcie pierwsza się odważyła. I następna. I jeszcze jedna! Rozpoczęła się prawdziwa uczta pełna rarytasów. Przyznam szczerze, że sam zjadłbym takie łakocie.
Jaka jest geneza Monkey Buffet Festival? Podobno to forma podziękowania małpom, które przynoszą szczęście miastu. Cóż, muszę powiedzieć, że ta relacja człowiek-zwierzę jest dość dziwna. Na co dzień mieszkańcy walczą z małpami, na wyposażeniu każdego sklepu jest proca i kulki, ludzie często biegają z kijami i próbują przegonić zwierzęta, które zazwyczaj są od nich sprytniejsze. A potem nadchodzi ostatni weekend listopada i… wszystko wygląda inaczej : )
Całe wydarzenie nie trwa długo (ok. 1,5 godziny), ale muszę przyznać, że to jeden z najdziwniejszych festiwali, na jakim byłem, i uważam, że naprawdę warto wziąć w nim udział. Jeśli będziecie w Tajlandii pod koniec listopada, polecam przyjechać do Lop Buri.
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW