Jak zostałem garncarzem?! Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła

Szacuje się, że w ciągu najbliższych 20 lat zniknie połowa istniejących obecnie profesji, a ponad 65% dzisiejszych uczniów będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją. Przyznaję, że w pierwszej chwili brzmi to dość abstrakcyjnie, ale przecież wiele do niedawna wykonywanych zajęć stało się już reliktem przeszłości. Ilu z Was choć raz miało okazję zrobić samodzielnie garnek, brudząc się przy tym po łokcie gliną?

A może ktoś próbował napisać kilka słów zgodnie z zasadami przedwojennej kaligrafii, nieudolnie posługując się kałamarzem? Od kilku dni należę do grona szczęśliwców, którzy mają na swoim koncie wspomniane doświadczenia. A wszystko to wydarzyło się w moich ukochanych Bieszczadach…

Dzisiejszy wpis powstał przy współpracy z Polską Organizacją Turystyczną. W ramach naszych wspólnych działań odwiedziłem jedno z miejsc, które zwyciężyło w konkursie “Na Wsi Najlepiej”. Konkurs wyróżnia ludzi, którzy potrafią wykorzystać magię polskiej wsi do budowy własnej oryginalnej oferty – począwszy od bazy noclegowej, przez warsztaty i zajęcia edukacyjne, gry terenowe, menu oparte na lokalnych produktach, aż po organizację cyklicznych wydarzeń nawiązujących do tradycji wsi. Jeżeli szukacie interesujących miejsc do wypoczynku to polecam Wam sprawdzić zwycięzców tegorocznego konkursu na stronie Na Wsi Najlepiej. Wśród zwycięzców są prawdziwe perełki, które zachwycają swoim klimatem. Moje podróżnicze serce bardzo się cieszy, gdy widzi jak polska wieś wykorzystuje swój potencjał. Naprawdę, na wsi najlepiej!. 

W ten oto sposób znów trafiłem w… Bieszczady :) Zapraszam Was na artykuł, zdjęcia, ale także film. Nieczęsto tworzę video, a zwłaszcza w formie małego raportażu. Sam uwielbiam taką formę, więc wierze, że Wam również przypadnie do gustu.

Tym razem wybrałem się do Uherców Mineralnych, by wziąć udział w warsztatach ginących zawodów. Ta malowniczo położona miejscowość nie stanowi serca Bieszczadów, więc dotychczas jakoś nie miałem okazji jej odwiedzić. Cieszę się jednak, że wreszcie do niej dotarłem. Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła mieści się w budynku starej szkoły, pochodzącym z początku XX. wieku. Dawne mieszkanie nauczyciela na strychu przekształcono w nowoczesną, audiowizualną salę, w której podczas krótkiej prezentacji na temat historii regionu miałem wrażenie, jakbym cofnął się w czasie. Przebierałem nogami, nie mogąc się doczekać, kiedy sam zostanę rzemieślnikiem. Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę – i wtedy dopiero zaczęła się zabawa!

Na parterze znajdują się trzy pracownie: garncarnia, klasa szkolna oraz piekarnia. W zajęciach mogą brać udział zarówno dzieci, jak i osoby pełnoletnie – i wszystkich szczerze zachęcam. Najmłodsi nie doświadczą nudy, a i ci starsi będą mieć niezły fun. My, stare byki, brudząc się gliną czy atramentem, poznajemy dawną sztukę rzemieślniczą, a przy okazji przenosimy się do czasów dzieciństwa, kiedy to wiele czynności wykonywaliśmy po raz pierwszy. Nie zawsze z oczekiwanym rezultatem ;) Warsztaty mogą więc dać nam nie tylko ogrom radości, ale też… lekcję pokory. Całość przygotowana jest naprawdę pomysłowo. Właścicielom, którzy są niezwykle pozytywnymi ludźmi, podczas remontu szkoły udało się zachować jej klimat. Dzięki temu spotkanie zyskuje dodatkową wartość, bo odbywa się w miejscu z duszą.

Po godzinnych zajęciach z pewnością nie zostaniesz specjalistą od garncarstwa czy mistrzem wypieku tradycyjnych proziaków. Nie sądzę też, byś po powrocie do domu zdołał pięknie wykaligrafować list miłosny, nie brudząc go kleksem atramentu. Z pewnością jednak dowiesz się „jak to działa” i zasmakujesz czegoś, z czym na co dzień raczej nie masz do czynienia. A jeśli pod wpływem godzinnych zajęć nabierzesz ochoty na doskonalenie się w danej profesji, w Uhercach Mineralnych organizowane są też dłuższe szkolenia, podczas których można rozwijać swoje umiejętności.

Warsztaty odbywają się zgodnie z planem zajęć (jak przystało na szanującą się szkołę), który dostępny się na stronie internetowej szkoły. Rozpoczynają się zawsze o pełnej godzinie. Można zapisywać się na nie z wyprzedzeniem lub po przybyciu do Uherców poczekać do najbliższych zajęć i przyłączyć się do zebranej grupy (oczywiście pod warunkiem, że będzie w niej wolne miejsce).

Właśnie za to lubię Bieszczady – za każdym razem mnie zaskakują. Ilekroć jadę w te rejony, odkrywam w nich coś nowego. Po warsztatach wybrałem się jeszcze na Bezmiechową, gdzie znajduje się szybowisko. Siedziałem na trawie, podziwiając górski krajobraz i bezgraniczne niebo, poprzecinane przez unoszące się w powietrzu szybowce. Wyprawa w Bieszczady jak zwykle dała mi chwilę wytchnienia i wypełniła mnie pozytywną energią. Wróciłem do domu z dobrze mi już znanym spokojem i weną twórczą. Uwielbiam ten stan.

A Wy, gdzie ostatnio ładowaliście swoje wewnętrzne akumulatory?

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW