Ratownik od urodzenia – Niewidzialni Bohaterowie #2

Dziś w ramach drugiego odcinka serii „Niewidzialni Bohaterowie” poznacie pracę ratownika medycznego. Zajrzycie w głąb duszy człowieka, który wykonuje ten zawód, i dowiecie się, jak wygląda jego praca. Poza tym dostaniecie odpowiedź na to nurtujące wiele osób pytanie: „Co się dzieje, gdy dzwonimy na 112?”.

Razem z MiedzyBiegunami.pl, dzięki wsparciu ERGO Ubezpieczenia Podróży, mogliśmy ruszyć z projektem „Niewidzialni Bohaterowie”, w ramach którego w ciągu najbliższych pięciu miesięcy przedstawimy Wam opowieści pięciu osób. Przez większość czasu ich działania pozostają dla nas niewidoczne – dostrzegamy je dopiero wtedy, gdy dzieje się coś złego. A to właśnie tacy ludzie jak oni czuwają nad naszym bezpieczeństwem na co dzień, gdy podróżujemy, chodzimy do pracy, odpoczywamy. Spróbujemy więc zajrzeć do wnętrza tych niezwykłych ludzi i poznać ich emocje. U mnie zobaczycie filmy, a u chłopaków usłyszycie podcasty z dłuższą rozmową.

Po kilku godzinach jazdy samochodem wreszcie docieramy do Poznania, gdzie mamy się spotkać z naszym kolejnym Bohaterem – ratownikiem medycznym. Jestem zmęczony drogą, ale po poznaniu Tomka zmęczenie znika. Od początku czuć od niego energię i chęć do działania. Po kilku minutach rozmowy już wiem, że mamy wyjątkowego Bohatera drugiego filmu.

Tomek Liber jest nie tylko ratownikiem medycznym, ale też właścicielem firmy zajmującej się szkoleniami z pierwszej pomocy. Jeżeli tego typu kursy kojarzą się Wam z mało wciągającymi wykładami i prezentacją w PowerPoincie, to… błąd. Szkolenia, które organizuje Medaid są przeprowadzane w terenie, w różnej scenerii: od gór po poligon wojskowy. Dzięki temu wszystkie prezentowane sytuacje wymagające interwencji medycznej wyglądają jak w prawdziwym życiu. Mówiąc krótko: nudy nie ma.

Tomek przyznaje, że gdy tylko został ratownikiem medycznym wiedział, że chce też uczyć pierwszej pomocy. To niezwykle ważny temat, bo nasza świadomość i odwaga w udzielaniu wsparcia w sytuacji awaryjnej mają naprawdę ogromne znaczenie. Dzięki nim możemy uratować ludzkie życie. Kiedy zespół ratownictwa medycznego przyjeżdża na miejsce wypadku, właściwie wszystko zależy od tego, czy wcześniej poszkodowanemu została udzielona pomoc.

Co dzieje się, gdy dzwonimy na 112?

W ramach przygotowania materiału jedziemy do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. Dzięki uprzejmości dyrektora placówki mamy możliwość zajrzenia do karetki i porozmawiania z ratownikami, którzy – zwłaszcza teraz, w czasie pandemii – wykonują niesamowicie ciężką pracę.

Możemy też zobaczyć, co dzieję się, gdy dzwonimy na 112. Obserwujemy, jak wygląda praca osób, które przyjmują zgłoszenia i wysyłają zespoły ratownictwa medycznego. To jest naprawdę trudne zajęcie! Ludzie, którzy dzwonią pod numer alarmowy, zwykle są zestresowani, mają trudności z opanowaniem emocji, a dyspozytor medyczny musi uzyskać najważniejsze informacje oraz poinstruować telefonującą osobę, co ma zrobić, aby udzielić pomocy poszkodowanemu.

Spędziłem tam kilkanaście minut, na dodatek „wykonany” przez nas telefon był tylko inscenizowany, a mimo to poczułem ogromny stres. Dotarło do mnie nie tylko to, jak wymagającym zadaniem jest zgłoszenie wypadku i udzielenie pierwszej pomocy, ale też jak ważne jest to, aby umieć w takiej chwili zachować spokój, bo wówczas ciąży na nas bardzo duża odpowiedzialność.

Mam nadzieję, że nigdy nie znajdę się w sytuacji, w której będę musiał dzwonić na 112, ale po wizycie na terenie Stacji Pogotowia Ratunkowego wiem, że jeśli jednak tak się stanie, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zachować spokój i wykonywać polecenia dyspozytora.

Co robi ratownik medyczny po godzinach?

Wracając z Dyspozytorni rozmawiamy z Tomkiem. Pytam, jak radzi sobie ze stresem, który w takiej pracy jest nieunikniony. Okazuje się, że jego sposobem na rozładowanie napięcia są sporty ekstremalne: – W moim zawodzie widzę na co dzień, jak kruche jest życie, dlatego chcę z niego czerpać jak najwięcej – mówi.

Uprawia wspinaczkę, eksploruje jaskinie, nurkuje. Ale w rozmowach najczęściej pojawia się spadochroniarstwo. Czuć, że to teraz u niego temat numer jeden. Oglądamy na telefonie komórkowym filmy ze skoków nad Zatoką Gdańską. Piękna pogoda, obłoki chmur, gdzieś daleko w dole Półwysep Helski… Szybki wyskok z samolotu i przestrzeń nie do opisania. Zew wolności! Patrząc na takie nagrania, samemu ma się ochotę zrobić coś szalonego. Chce się po prostu korzystać z życia.

W rozmowach czuć, że rzeczy, którymi się zajmuje zarówno zawodowo jak i prywatnie, są jego pasją. O tym, że będzie ratownikiem medycznym, wiedział już w dzieciństwie, gdy stawiał pierwsze kroki w harcerstwie. Właśnie zdałem sobie sprawę, że jest już kolejną osobą, jaką znam, na którą harcerstwo miało tak duży wpływ.

W Tomku zaimponowało mi coś jeszcze – to, jak godzi biznes ze swoimi pasjami. Znam wiele osób, które robią świetne rzeczy, realizują ciekawe projekty podróżnicze, zwiedzają, ale nie potrafią tego połączyć ze stabilnością w kwestii finansów. Często nawet na same podróże zbierają pieniądze w Internecie. I nic w tym złego, bo są projekty warte wsparcia, ale nie brakuje też tych, których założyciele po prostu próbują wyłudzić pieniądze. Prowadzenie z sukcesem własnej firmy i łączenie tego z outdoorowymi czy podróżniczymi pasjami, to coś, co według mnie jest naprawdę godne podziwu.

Dużo rozmawiamy o pasjach i pracy, bo są to zagadnienia poruszające wyobraźnie. Te wszystkie rzeczy schodzą jednak na drugi plan, gdy rozmawiamy o rodzinie. Przede wszystkim jest ojcem. Podkreśla, że bez wsparcia między innymi Pauliny, która miała ogromny wkład w jego rozwój oraz firmy nie byłby w tym miejscu, o którym marzył.

Wyjazd do Poznania i spędzenie całego dnia na nagraniach były dla mnie świetnym doświadczeniem. Zakładałem, że po powrocie będę zmęczony, a wróciłem niesamowicie zainspirowany. Przygotowanie tego odcinka przypomniało mi, jak kruche jest życie i że każdy z nas w każdej chwili może znaleźć się w sytuacji zagrożenia życia (swojego lub kogoś z naszego otoczenia). Wówczas od tego, jak zareagujemy, naprawdę dużo zależy.

Wróciła też moja chęć do działania. Przypomniałem sobie, że w ostatnim czasie, tłumacząc się zimą i pandemią, zatraciłem w sobie tę iskrę aktywnego człowieka, którą tak w sobie lubię. Została ona wzniecona na nowo :)

Zostawiam Was z filmem, zobaczcie go koniecznie! Wierzę, że jest wart kilku minut Waszego życia. A nuż po obejrzenie go zmieni Was na lepsze :)

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW