Tu się śpi!

Jedną z najprzydatniejszych umiejętności w podróży jest sztuka łatwego, szybkiego zasypiania. Jestem tym szczęśliwcem, który potrafi zasnąć praktycznie w każdych warunkach.
W czasie gdy inni kompani podróży denerwują się na hałasy, ja potrafię zwinąć się w kulkę i usnąć. Naprawdę rzadko się zdarza, żeby coś wyprowadzało mnie z równowagi. Raz nawet zdarzyło mi się zasnąć na wielbłądzie.
Dzisiaj przedstawiam Wam mały foto-projekt, na który materiały zbierałem przez kilka lat. Co jakiś czas w miejscach gdzie spałem robiłem zdjęcia, takie „z mojej perspektywy”. Nie regularnie, raczej spontanicznie, gdy miałem ochotę, gdy pamiętałem. Poniżej prezentuję Wam kilka różnych miejsc do spania – od autobusów, przez hostele i hamaki.
- BOSTON, USA – mój pokój, w którym mieszkałem przez 3 miesiące. Bardzo fajne warunki, własna kuchnia, ciepła atmosfera. Miło wspominam ten dom : )
- DEHLI, INDIE – To nie burdel. To pierwszy nocleg w Indiach. Szukaliśmy „idealnego”, ale nie mogliśmy znaleźć. W końcu odpuściliśmy. Wzięliśmy taki – bez klimy i okien. Chcieliśmy wreszcie zrzucić plecaki i móc chwilę odpocząć po podróży.
- POCIĄG DO MOSKWY, ROSJA – Powolne stukanie kół o szyny, cisza. Nigdzie nie zasypia się tak łatwo jak w pociągu.
- AUTOBUS, GDZIEŚ W TAJLANDII – Rozklekotany autobus, powolne tempo jazdy, upał i niewygodne krzesła. Michał Maj włącza tryb: „mam wszystko w dupie i się nie denerwuję” i grzecznie zasypia.
- LOPBURI, TAJLANDIA – Nasz bajkowy bungalow : )
- AYUTHAYA, TAJLANDIA – pokój jak pokój, jednak zasługuje na uwagę, bo ku radości mojej dziewczyny – mieliśmy w nim karaluchy.
- BOSTON, USA – Pracowałem jako malarz i zawsze o 12 miałem przerwę na lunch. Po szybkim jedzeniu obowiązkowo musiałem się zdrzemnąć na kilkanaście minut.
- KANCHANABURI, TAJLANDIA – Idziemy spać, a wokół mała suszarnia. Ciuchy na rano mają być suche.
- POCIĄG, MONGOLIA – 30-godzinna samotna podróż z Mongolii do Chin, monotonny widok – szybko usnąłem. Obudził mnie mongolski celnik na granicy.
- CIRALI, TURCJA – Bywało i tak: czysto, wygodnie, dobre jedzonko. Niby spoko, ale jednak ciekawiej mieszkało mi się z tym karaluchem
- KHO LAHNTA, TAJLANDIA – Szum morza, ciepło, w tle cichutkie reggae. Idealne warunki na popołudniową drzemkę. Bo kto szczęśliwemu zabroni?
- TITUS VILE, FLORYDA – Najbardziej typowy, amerykański motel. Taki jak z filmu : )
- UŁAN BATOR, MONGOLIA – Jeden z hostelów w Mongolii. O 6 rano musiałem uciekać przez płot, bo wszystko było pozamykane.
- TURCJA – Wieczorny chillout po zwiedzaniu miasta.
- MIAMI, USA – Najbardziej imprezowy hostel, w jakim byłem. Na starcie dostałem browara. Mieszkałem z dwoma Francuzami, dwoma Holendrami i jedną dziewczyną z Australii.
A Wy? W jakich ciekawych miejscach spaliście? Pochwalcie się : )


KOMENTARZE CZYTELNIKÓW