Same Dobre Rzeczy #12
Czas na dwunaste podsumowanie tego, co działo się u mnie przez ostatnie tygodnie. Oznacza to, że już rok dzielę się z Wami swoimi najciekawszymi momentami z każdego miesiąca : )
Klasycznie, krótki wstęp z wyjaśnieniem dla tych, którzy są tu pierwszy raz. Same Dobre Rzeczy to cykl, w którym staram się znaleźć niezwykłe chwile, jakie wydarzyły się w minionym miesiącu. W codziennym pędzie nie zauważymy, ile dobrego dzieje się dookoła. Takie podsumowania pomagają mi dostrzegać te „małe szczęścia”.
Jaki był czerwiec?
To był ciekawy, ale i trudny miesiąc. Kompletnie wystrzałowy początek, który doprowadził do nieco gorszego końca. Niestety, nie udało mi się zrealizować niektórych planów. Nie dlatego, że mi się nie chciało – byłem turboproduktywny, ale po drodze pojawiły się pewne sytuacje, na które kompletnie nie miałem wpływu.
Jak to powtarza mój dobry znajomy: „Rachuj, rachuj, wszystko na chuj”. Czasem siądziesz, zastanowisz się, poplanujesz, a życie i tak zweryfikuje Twoje plany. Nauczyłem się już to akceptować.
Ale nie zamulajmy – co dobrego się działo w czerwcu?
Numer 5: Wyjazd do Poznania
Odbyłem szybką wycieczkę do Poznania. Ruszyłem w sobotę o 21:45, o 8:00 miałem tam spotkanie, a o 12:40 już wracałem do Krakowa. W domu byłem przed 19:00. Szybki wyjazd trafił na tę listę, bo bardzo ciężko było mi się zebrać i wyjść z domu. W głowie pojawiały się argumenty typu: „jedziesz na kilkugodzinne spotkanie, może nie warto, może załatwisz to przez neta?” Mimo wszystko pokonałem wewnętrznego krytyka i wsiadłem do pociągu – i bardzo dobrze, bo z tego spotkania wynikną naprawdę dobre rzeczy!
Numer 4: Escape room
Escape room to taka gra w realnym życiu. Jesteś zamykany w pokoju wystylizowanym np. na zakład psychiatryczny, więzienie czy laboratorium, i musisz się z niego uwolnić, rozwiązując różne zagadki.
Już kiedyś się w to bawiłem, ale wtedy nie poszło nam zbyt dobrze. Tym razem wybrałem się z trzema kumplami i było dużo lepiej. Trafiliśmy na pokój postapokaliptyczny, znowu nie udało nam się uwolnić w regulaminowym czasie, ale było taaaak blisko : )
Numer 3: Boks
W jeden weekend wybrałem się do Ostrowca, co by odwiedzić stare kąty. Tak się złożyło, że akurat odbywała się tam gala boksu, a mój tata miał na nią bilety. Poszliśmy więc popatrzeć na bokserskie zmagania. Nie jestem jakimś wielkim fanem, ale czasem dobrze popatrzeć na coś takiego – zastanowić się, jaką mają motywację zawodnicy, skąd czerpią chęci itp.
Numer 2: Koncert Jurka Bożyka
Cóż to był za wypad. Poszliśmy małą ekipą znajomych na koncert Jurka Bożyka. Jest to taki starszy dziadziuś, który gra na pianinie. Z tego człowieka płynie samo dobro! Koncert okazał się bardzo zabawny i ładujący dobrą energią.
Numer 1: Bieszczady
Najpiękniejsze i najcudowniejsze wydarzenie tego miesiąca. 5-dniowy pobyt w Bieszczadach dał mi bardzo dużo. Jak ja potrzebuję czasem pojechać gdzieś z kumplami, jeść kiełbasę z ogniska, chodzić po górach i robić zdjęcia. Do tego Bieszczady… Ja stamtąd wracam lepszym człowiekiem. Spokojniejszym . Po prostu lepszym.
Cele z poprzedniego miesiąca:
W poprzednim miesiącu określiłem sobie pewne cele do zrealizowania. Chciałem:
1. Regularnie ćwiczyć
2. Zadbać o produktywność i higienę pracy
3. Pracować nad własną marką (nowe logo, wizytówki, www itp.)
1. Niestety, z ćwiczeniami kompletna porażka. Bardzo mało się ruszam. Teoretycznie jeżdżę rowerem, coś tam pobiegam, ale do tego, co było kiedyś, jest jeszcze bardzo daleko. No coś się wypaliłem, jakoś się zebrać nie mogę. Jestem tylko człowiekiem.
2. Produktywność i higiena pracy zachowana perfekcyjnie. Wyrobiłem sobie kilka zdrowych nawyków i pięknie mi się pracowało i działało. Z tego punktu jestem bardzo zadowolony.
3. Praca nad własną marką – tragedia. Zrobiłem kilkadziesiąt szkiców logo własnej firmy, ale żaden mi się nie podoba. Jestem swoim najgorszym klientem, totalnym upierdliwcem. Do tego ogrom pracy dla klientów sprawia, że ciężko siąść i zrobić coś dla siebie. Liczyłem na to, że pochwalę Wam się nową, pełną identyfikacją, a przy okazji opowiem o tym, czym się zajmuję, a tu dupa. Trzeba będzie jeszcze poczekać : )
Idzie lipiec. Wakacyjny miesiąc, który chcę mocno wykorzystać. Wakacje będę sobie robił koło listopada, więc teraz chcę ostro pocisnąć. Co planuję w tym miesiącu?
1. Nowy design bloga – prawie gotowy, prawie na wykończeniu : ) Lada dzień ujrzycie blog w nowej oprawie graficznej i nowej strategii. Z tego też powodu w ostatnich dniach było trochę mniej wpisów na blogu.
2. Sport. W minionym miesiącu nie wyszło, ale w tym chciałbym trochę więcej pobiegać, pojeździć rowerem itp. Tak 3 razy w tygodniu.
3. Zakończenie ważnych projektów firmowych – mam dużo „otwartych zleceń”. Chcę je pokończyć w tym miesiącu, aby pod koniec móc ze spokojem wybrać się na…
4. … Woodstock! Ach! 3 Dni odpoczynku, relaksu, bez technologii, bez problemów, bez budzika. Z bandą najlepszych znajomych.
Tapeta na lipiec
No i zgodnie z tradycją na sam koniec tapeta na Wasze pulpity. Tym razem idylla bieszczadzka. Zdjęcie świeże, zrobione podczas ostatniego wyjazdu. Taki miałem widok z rana, gdy obudziłem się pierwszego dnia.
Wersja bez kalendarza:
Rozdzielczość 1280 na 960
Rozdzielczość 1400 na 900
Rozdzielczość 1400 na 1050
Rozdzielczość 1920 na 1080
Rozdzielczość 2560 na 1440
Wersja z kalendarzem:
Rozdzielczość 1280 na 960
Rozdzielczość 1400 na 900
Rozdzielczość 1400 na 1050
Rozdzielczość 1920 na 1080
Rozdzielczość 2560 na 1440
Jeżeli potrzebujecie jeszcze innych rozdzielczości to dajcie znać w komentarzach. Zrobię na życzenie : )
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW