Podróż przez świat motoryzacji
Na blogu kontynuuję serię wpisów na temat Szwajcarii, którą odwiedziłem dwukrotnie w przeciągu ostatniego 1,5 miesiąca. W poprzednim tekście przedstawiłem Wam kilka nietypowych faktów na temat tego kraju, a dziś zapraszam do Genewy, która słynie między innymi z jednych z największych targów motoryzacyjnych organizowanych od ponad 100 lat.
Słowem wstępu: Do Genewy wybrałem się razem z marką Toyota, z którą od jakiegoś czasu odkrywam motoryzacyjny świat. Kilka tygodni temu odwiedziłem Walencję, gdzie zwiedzałem miasto nową, hybrydową Toyotą Prius.
Tym razem wybraliśmy się wspólnie do Genewy. Do naszej ekipy dołączył Michał Śliwiński, który zajmuje się fotografią aut. Zazwyczaj na blogu publikuję jedynie swoje zdjęcia, ale z tego wyjazdu pokażę też kadry Michała, bo jego ujęcia są niesamowite i nie mogę się powstrzymać przed ich publikacją.
Ucieszyłem się na ten wyjazd, bo Geneva International Motor Show to jedne z największych targów motoryzacyjnych w Europie. To idealne miejsce na premiery nowych aut lub pokazanie innych, nietypowych rozwiązań w motoryzacji. Targi w Genewie to też kawał historii, bo odbywają się od 1905 r. i nawet nie będąc maniakiem motoryzacyjnym, słyszałem o nich, myśląc sobie kilka razy, że może kiedyś uda się na nie wybrać.
Hybrydowa przygoda
Głównym powodem naszego wyjazdu był debiut nowej Toyoty C-HR. Niestety, tym razem nie miałem okazji potestować auta, bo to światowa premiera i na razie można je tylko oglądać z zewnątrz. A jest co oglądać, bo Toyota C-HR wygląda genialnie. Samochód jest wyposażony w najnowszy, IV generacji napęd hybrydowy (ten sam, który jest w Priusie), więc podjerzewam, że prowadzenie auta będzie bardzo komfortowe i wygodne. No potestowałbym! : ) Więcej o samochodzie możecie przeczytać tutaj.
Podczas targów miałem też okazję porozmawiać z Kazuo Suyamą – jedną z osób odpowiedzialnych za nietypowe auto, jakim jest Toyta Kikai. Co może być nietypowego w samochodzie? Zerknijcie na fotki poniżej, bo Kikai’a trudno opisać.
Całkowicie inaczej patrzy się na samochód, gdy porozmawia się z jego twórcą. Wyobraźcie sobie, że pracujecie nad czymś przez kilka lat – na pewno bylibyście związani emocjonalnie z tym, co udałoby Wam się stworzyć. Kazuo Suyama z pasją opowiadał nam o swoim dziele i naprawdę było czuć, że traktuje je osobiście.
Projektanci zdali sobie sprawę z tego, że bardzo dużo osób nie wie, jak działa samochód i jak wygląda jego wnętrze pod karoserią. Kikai jest przeciwieństwem typowego auta i nie ma nic do ukrycia: wszystkie mechanizmy, takie jak układ kierowniczy, zawieszenie, układ wydechowy czy zbiornik paliwa, są widoczne z zewnątrz. Auto wygląda przez to bardzo nietypowo.
Jest to samochód koncepcyjny, więc nie zobaczymy go na drogach, w codziennym użytkowaniu. Nie oceniajcie więc go przez pryzmat użyteczności czy atrakcyjności wyglądu, ale potraktujcie go raczej jako sposób na zademonstrowanie nietypowego pomysłu i zdolności projektantów.
Marzenia z dzieciństwa
Niestety na targach byliśmy jeden dzień i nie udało mi się odwiedzić wszystkich stoisk. Za to spełniłem kilka swoich dziecięcych marzeń: siadłem za kierownicą Ferrari, pozachwycałem się designem Porsche, obejrzałem dokładnie Teslę.
Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazję jechać na targi motoryzacyjne, naprawdę warto. To świetna okazja, żeby poznać kawałek świata motoryzacyjnego, dowiedzieć się więcej o maszynach, których na co dzień używamy, i zobaczyć naprawdę nietypowe auta.
Zaraz po targach motoryzacyjnych wyjechaliśmy w góry do miejscowości Gstaad. Szukaliśmy zimy, takiej prawdziwej, jak z filmów. Szykujcie się więc na kolejny wpis ze Szwajcarii, ale tym razem w mroźnych i górskich klimatach.
Na sam koniec kilka zdjęć z samych targów:
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW