Same Dobre Rzeczy – s02e09
Wrzesień to chyba jeden z moich ulubionych miesiący w roku. Mimo, że nadchodzi jesień i robi się zimno, to jednak ma w sobie “to coś”. Jak patrzę wstecz, to zazwyczaj był to miesiąc bardzo produktywny i skuteczny w działaniach. Podobnie było i tym razem. Jest małe zmęczenie,ale jest też satysfakcja i radość z rzeczy, które działy się :)
Słowo wstępu, dla tych, którzy są tu pierwszy raz lub po prostu nie są na bieżąco. Same Dobre Rzeczy to seria wpisów z podsumowaniem miesiąca. Zbieram w nim ciekawe i przyjemne rzeczy, które wydarzyły się w minionym miesiącu. Czasem są to rzeczy wielkie (np. podróże), a czasem małe drobnostki. Na co dzień nie zauważamy, ile ciekawych rzeczy w naszym życiu się dzieję. Takie zatrzymanie się i zrobienie podsumowania pomaga mi spojrzeć na moje życie szerzej i docenić TO CO MAM.
Serię podsumowań robiłem już w latach poprzednich. W 2018r. zrobiłem sobie przerwę. Można więc powiedzieć, że to drugi sezon. Co ciekawe, sporo osób do mnie pisało, że lubili tę serię i chcieliby powrotu (serio, napisało jakieś 5-10 osób, a to już dużo). Ja też ją lubiłem, bo pisanie tych wpisów sprawia dużo przyjemności i jest po prostu lekkie.
Teraz, oprócz ciekawych aktywności z danego miesiąca, postaram się także podzielić z Wami jakimś filmem, serialem lub książką z danego miesiąca.
Wymyśliłem sobie, że wpisy będę numerował podobnie jak seriale, bo czasem sobie myślę, że moje życie to trochę taki serial, który sam reżyseruje.
Co ciekawego działo się u mnie we wrześniu?
Ten miesiąc oznaczał u mnie ogar firmowy. Po wyjazdowej końcówce wakacji potrzebowałem trochę więcej skupienia na Brave New. Dobrze mi to zrobiło. Jestem zmęczony, ale też spełniony i zadowolony.
We wrześniu towarzyszyły mi bardzo różne emocje. Było dużo zdenerwowania, bo sprawy nie szły tak jak powinny, ale postanowiłem wykorzystać to w dobrym celu. Taką złość zaprzęgnąłem do skutecznej realizacji różnych celów i planów. Po prostu nagromadziło się dużo spraw, którym powiedziałem „dosyć” i muszę powiedzieć, że byłem w tym bardzo skuteczny. Był też stres, ale jestem z siebie dumny, bo podszedłem do tego „bez emocji” i „projektowo”. Zajebiście nad tym panowałem – jak nigdy do tej pory.
Co utkwiło mi w pamięci z tego miesiąca?
Poland business run. Jako drużyna Brave New, wystartowaliśmy w krakowskiej edycji „Poland Business Run”. Bardzo dobra impreza biegowa. Biegłem pierwszy raz w takiej sztafecie i naprawdę dałem się ponieść atmosferze. MImo, że dystans biegu krótki (4km) to dostałem ładnie w kość : )
Zmiany w firmie. Jak już wspomniałem wyżej, we wrześniu wprowadziliśmy sporo różnych zmian w firmie. Od kompletnego przemeblowania w biurze, po zmiany w prowadzeniu projektów. To była rewolucja wrześniowa. Niektóre ze zmian nie były łatwe, ale na koniec miesiąca efekty są po prostu świetne. Myślę, że wszystkim pracuje się dużo lepiej.
Zawarłem też ze sobą pewien układ. Postanowiłem, że przez wrzesień i październik będę od siebie trochę więcej wymagał. „Dokręcę lekko śrubę”, ale w nagrodę, na przełomie listopada / grudnia pojadę w jakąś podróż. Zaczyna się więc małe rozglądanie za ciekawymi biletami lotniczymi. Jeszcze nie wiem gdzie polecę ale uwierzcie mi – jak czeka na Ciebie nagroda, to nagle dużo lepiej ogarnia się wszystkie sprawy bieżące :)
Ten miesiąc w firmie był trudny, ale baaaardzo dużo się nauczyłem. Żaden podcast czy książka biznesowa nie nauczy Cię tego, co codzienne wyzwania. To jest niesamowite.
Udział w “Mordowniku”. Wziąłem też udział w biegu na orientację po górach. Ależ to była piękna przygoda. Zrobiliśmy w sumie 46 km po górach, w takiej formie ekstremalnej. Opisałem tę przygodę szczegółowo w poprzednim wpisie. Bardzo tego potrzebowałem i to był absolutny „hit” tego miesiąca :)
Dzień chłopaka. Haha, mała rzecz, która cieszy. Był dzień chłopaka, była dobra kolacja i były fajne, piwne prezenty :)
Czas na spacer, bieganie, jeżdżenie motocyklem, niespieszne sprzątanie samochodu. Dzięki wolnym weekendom, wreszcie mogłem się nie spieszyć. Posprzątać sobie samochód i zrobić to dokładnie, bez pośpiechu. Mogłem pójść na spacer z psem znajomych, siedzieć na ławce w parku i pić kawę. Mogłem wziąć motocykl i pojeździć korzystając z ostatnich ciepłych dni. Małe radości, które robią z człowieka króla życia :)
Obejrzane we wrześniu:
Było kilka filmów, ale w sumie na wspomnienie zasługują:
Dżungla. Film oparty o prawdziwą historię Yossiego Ghinsberga, podróżnika, który razem z poznanymi w drodze kumplami wyrusza w kilkudniową wycieczkę do amazońskiej dżungli. Lawina pewnych zdarzeń sprawia, że przygoda zamienia się w prawdziwą walkę o życie.
Film nie jest wybitnym dziełem, jest też w pewien sposób przewidywalny. Może dla zwykłego zjadacze chleba będzie odrobinę nudny, ale wiem jedno – jeżeli sam podróżujesz z plecakiem to będziesz potrafił utożsamić się z głównym bohaterem i historia wciągnie Cię po uszy. Backpackerski klimat wylewa się z z filmu i właśnie dlatego spodobał mi się. Pomimo, że historia jest bardzo trudna, to po obejrzeniu zachciało mi się jakiejś podróży. Wzbudził się we mnie zew przygody.
Limitless. Uwaga, uwaga – mowa o serialu, nie filmie, który widnieje pod tym samym tytułem. Oba dzieła są ze sobą w pewien sposób powiązane, więc jeżeli jeszcze nie widziałeś filmu – radzę zacząć od niego.
Co zrobiłbyś, jeżeli miałbyś dostęp do tabletki, która daje Ci możliwości wykorzystywania pełnych możliwości swojego umysłu? Wyobraź sobie, że po jej zażyciu w kilka godzin uczysz się nowego języka obcego, jesteś w stanie przeanalizować wyniki giełdowe i w bardzo krótkim czasie wzbogacić się , lub iść do kasyna i „czytając” zachowania innych osób przy stole, ograć wszystkich w pokera.
Dostęp do takich tabletek ma Brian Finch – główny bohater serialu, który w krótkim czasie zmienia swoje życie. Dzięki NZT wygrzebuje się ze swoich problemów i z kanapowego lenia ciągle palącego bongo, zmienia się w konsultanta FBI przy różnego rodzaju sprawach kryminalnych. Jest tylko jeden minus – dostęp do tabletek niesie ze sobą nowe wyzwania i trudności.
W swojej „plastyce” serial jest inny od filmu – ma bardziej komediowy charakter, dzięki czemu ogląda się go lekko i przyjemnie. Głównego bohatera nie da się nie lubić, przez co też wybacza się różnego rodzaju naiwne niedociągnięcia twórców filmu.
Taki był wrzesień. Czas na październik, który będzie bardzo pracowity. Liczę na to, że:
- Utrzymam dobrą produktywność w pracy
- Skutecznie będę odcinał tematy firmowe, wtedy gdy nie czas nimi się zajmować
- Pobiegam kilka razy, bo ostatnio wróciłem do tego i podoba mi się. Wincyj sportu!
- Kupie bilety lotnicze i zaplanuje fajnego tripa
- Zrobię inspirujące slajdowisko na Festiwalu Podróżników National Geographic we Wrocławiu :)
KOMENTARZE CZYTELNIKÓW