Tak działem się w 2020r. – Podsumowanie roku

Na blogu mam wieloletnią tradycje robienia podsumowań roku. Mimo, że ten rok dał każdemu wycisk, to jednak staram się patrzeć na niego pozytywnie. Wiele rzeczy i tak udało mi się zrealizować. Do tego mam ciągłe poczucie, że… mogło być po prostu dużo gorzej i nadal jestem w komfortowej sytuacji. Lećmy więc z podsumowaniem tego szalonego roku!

Nie ma co ukrywać, ten rok nie należał do najłatwiejszych. Nałożyły się na to dwie oczywiste sprawy. Po pierwsze pandemia i lockdown, ale to akurat względnie dzielnie znosiłem. Większym problemem była sytuacja polityczna, której nie byłem w stanie zaakceptować. Ilość złości, frustracji i bezsilności sprawia, że nadal nie potrafię pogodzić się z tym, co dzieje się w Polsce. Jest mi po prostu kurewsko źle.

To wszystko powodowało, że podejmowanie jakichkolwiek decyzji (biznesowych czy życiowych) było bardzo trudne. Wielokrotnie bałem się tego, co będzie. Czułem niepewność i dużo rozmyślałem, mając w głowie różne scenariusze na przyszłość.

Ale oprócz tego, wydarzyło się też wiele dobrego. Kilka rzeczy po prostu udało mi się zrealizować i jestem z nich dumny :)  Co ciekawego się działo?

Sport

Zacznę właśnie od tego, bo jest to temat, który był dla mnie bardzo istotny. Na początku roku napisałem wpis, w którym zdeklarowałem się, że będę regularnie uprawiał sport. Była to dla mnie rzecz ważna, bo nie do końca rodziłem sobie ze stresem i presją. Miałem przeczucie, że aktywność może być „lekarstwem” na moje problemy. Obiecałem sobie regularnie ćwiczyć. No i muszę powiedzieć, że tak sportowego roku chyba nie miałem nigdy w życiu.

Spróbowałem triathlonu i bardzo mi się spodobało. W sumie wystartowałem w dwóch. Pierwszy na dystansie sprinterskim, drugi na dystansie 1/4 ironmana. Polubiłem to! Lubię w nim to, że jest wymagający i ciągle jest w nim coś do zrobienia. Jest w nim masa elementów, które wpływają na wynik. Do tego jest bardzo rozwojowy.

Fot. Organizator Triathlonu Sokoła w Sokołowie Małopolskim

Dzięki przygotowaniom do triathlonu pokochałem samo pływanie. Pokonałem w tym roku ponad 67 km. To ogromna zmiana, bo w latach poprzednich ta liczba wynosiła 0 :) Po dobrym pływaniu potrafiłem być zmęczony bardziej niż po crossficie. Do tego jest to bardzo bezpieczny sport. Uwielbiam! Podobnie miałem z rowerem. To był mój pierwszy sezon, gdzie regularnie jeździłem na dwóch kółkach i pokochałem swoją bestię.

Wiem, że te rzeczy zostaną ze mną na dłużej, bo mam kolejne plany triathlonowe. Z fajnych rzeczy, które się wydarzyły w dziedzinie sportu to jeszcze joga i zwykłe rozciąganie. Coś, czego nigdy nie lubiłem okazało się odkryciem tego roku. Wieczorne ćwiczenia rozciągające bardzo mi pomagają.

Ten rok zdecydowanie należał do sportu i zrozumiałem, jak jest to dla mnie ważne. Przychodziło mi to z łatwością. Cieszyłem się drogą. To było wspaniałe i chcę żyć tym dalej.

Podróże

Jeżeli chodzi o podróże to w 2020r., oprócz małych wyjazdów po Polsce udało mi się odwiedzić 2 kraje, co w obliczu pandemii uważam za wielki sukces. Jakie podróże miałem w tym roku?

Mazury
Miało być leniwie i spokojnie, a ciągle jeździliśmy i zwiedzaliśmy. Do tej pory, Mazury znałem jedynie z perspektywy łajby, a ciekawie było poznać perspektywę samochodową. Do tego spanie pod namiotem, świeże powietrze i pyszne śniadania, które robiliśmy sobie sami na swojej kuchence. Wspaniałe wspomnienia.

Berlin
Miasto tętniące życiem, ale innym niż znane mi stolice europejskie. Czuć w nim powiew wolności. Moje obserwacje są takie, że to miejsce, w którym naprawdę każdy może być sobą. To Ty decydujesz, jak żyjesz i jak wyglądasz. To wszystko sprawia, że budzą się w Tobie uśpione marzenia, które gdzieś po drodze przykryła warstwa kurzu codzienności i brudu rzeczywistości. W Berlinie poczułem, że chce mi się więcej!

Szwajcaria
We wrześniu, dzięki współpracy z National Geographic udało mi się wyskoczyć na kilka dni do Szwajcarii. Tutaj zachwycałem się górskimi krajobrazami i Kolejami Retyckimi. Serio, do Szwajcarii można się wybrać tylko po to, żeby jeździć pociągami. Miałem też okazję spróbować czegoś, czego jeszcze nie robiłem – rowerów górskich. Jedziesz w dół w pełnym skupieniu szukając przejazdu między kamieniami, w uszach słyszysz szum wiatru wymieszany z dźwiękami krowich dzwoneczków. Było świetnie!

Na pewno zabrakło jakiegoś dłuższego wyjazdu gdzieś poza Europę, ale naprawdę i tak dużo wyciągnąłem z tego roku!

Mikroprzygody

Poniżej lista kilku mikroprzygód z tego roku:

Wypad w Bieszczady
Jeszcze w styczniu, zanim świat zmienił się całkowicie wyskoczyłem w Bieszczady. Pojechaliśmy ze znajomymi i trafiliśmy na piękną, białą zimę. Wyobraźcie sobie: Siedzimy w schronisku, w którym nie ma prądu, za oknem hula śnieżyca i gramy w planszówki przy świecach. Magia Bieszczadów. Wróciłem do Krakowa niesamowicie zregenerowany!

Moje Świętokrzyskie
Zaraz po pierwszym lockdownie, w grupie kilkunastu blogerów podróżniczych, zrealizowaliśmy akcję PodróżujDoTutaj. Każdy z nas zwiedzał swoją najbliższą okolicę pokazując interesujące miejsca. Ja postawiłem na rodzinny Ostrowiec Świętokrzyski, który nie uchodzi za miejsce turystyczne, a mimo to pozytywnie mnie zaskoczył. Do tego wydawało mi się, że znam okolice bardzo dobrze, a trafiłem do kilku miejsc, o których nie miałem absolutnie pojęcia!

Dom Spokojnej Książki koło Ostrowca Świętokrzyskiego

Bieganie po Górach Świętokrzyskich
W ramach wspomnianego projektu PodrożujDoTutaj jednego dnia założyłem buty do biegania i puściłem się szlakiem górskim. Zrobiłem ponad 17 km. Przypomniałem sobie, jak dobrze biega się po górach i jak dużo to daje. Zatęskniłem trochę za takimi aktywnościami.

Skok na wahadle.
Będąc na Mazurach skoczyłem sobie na wahadle z 20 metrów. To był impuls. Przyszła mi myśl, że dawno nie robiłem nic ekstremalnego. Skakałem w opuszczonej śluzie. Była adrenalina, bo spadając w dół ma się to poczucie, że za chwilę wpadnie się w ścianę :)

Orla Perć
Marzyła mi się od dawna. Marzyła się też mojemu tacie i kumplowi. Zebraliśmy się we trójkę i pojechaliśmy na szlak. To była jedna z najlepszych wędrówek górskich w moim życiu. Ale też dość wymagająca. Przyznam szczerze, że myślałem, że będzie trochę łatwiej. Ale dał mi ten wypad dużo satysfakcji!

Rozwój

Na koniec jeszcze jedna kategoria, której w ubiegłych latach nie było, ale jakoś w 2020 roku ta dziedzina była dla mnie istotna.

Szukanie siebie
Nie potrafię tego dokładnie określić, ale od jakiegoś czasu (ok. 1 roku) byłem trochę zagubiony. Z zewnątrz było wszystko w porządku, ale wewnątrz trapiły mnie różne myśli. Sporo nad sobą „pracowałem”pod kątem mentalnym – nastawienia do życia, wyzwań, małych rzeczy. Zauważyłem, że zatraciłem umiejętność cieszenia się z małych rzeczy, doceniania tego co mam. Mam poczucie pod koniec tego roku, że znalazłem właściwą drogę. Odzyskałem radość z drobnostek, wróciła do mnie ciekawość do świata i taka wewnętrzna odwaga, której brakowało mi przez ostatni czas. Wiem dokąd zmierzam i czego chcę.

Praca nad językiem Angielskim
Pod koniec roku, postanowiłem też wziąć się za język Angielski. Mówię w nim dobrze, ale miałem poczucie, że ostatnio trochę to zaniedbałem. Zmobilizowała mnie sytuacja polityczna w kraju. Poczułem, że nie chcę ograniczać się mentalnie tylko do Polski. Chcę móc korzystać z różnych źródeł, poszerzać swoją wiedzę, poznawać ludzi i po prostu żyć bardziej. Język obcy jest do tego furtką. Zacząłem zwracać na to uwagę, uczyć się, oglądać częściej filmy bez polskich napisów, słuchać podcastów. Bardzo mnie to cieszy.

Pewność odnośnie przekonań
W tym roku upewniłem się co do swoich przekonań na wiele tematów światopoglądowych. Po tym roku moje przekonania są jasno ukształtowane. Żyje się z tym dużo łatwiej.


Podsumowując, być może to nie był mój wymarzony rok i być może nie wszystkie plany zrealizowałem, ale mimo wszystko ciesze się, że i tak nastąpił duży rozwój. Mimo ciężkiej i trudnej sytuacji posunąłem się w jakiś sposób do przodu. 2020 nie był sympatycznym ziomkiem. Był bardzo wymagający i trudny, ale wiem, że wchodzę w kolejny rok po prostu lepszy, a włożona praca będzie procentować przez najbliższe kilka lat :)

https://zyciejestpiekne.eu/wp-content/uploads/michalmaj-03.jpg

Dzięki za przeczytanie wpisu. Będę wdzięczny, jeżeli udostępnisz do innym w social media lub napiszesz poniżej w komentarzach, co o tym myślisz. Twoje zaagnażowanie naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Michał Maj podpis

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW